Aż 2,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu miał kierujący motocyklem* ujęty obywatelsko przez innego kierowcę. Policja odkryła coś jeszcze.
Kiedy przeczytaliśmy tego newsa na stronie sieradzkiej policji, od razu przypomniała nam się ta sławna scena z filmu „Pieniądze to nie wszystko”.
Sprawa z Sieradza dotyczyła jednak nieco innej sytuacji. W wigilię kierowca samochodu zauważył na drodze motocyklistę, który poruszał się po drodze z wyraźną dezynwolturą. Jechał wężykiem i mrugał radośnie kierunkowskazami bez sensu i celu. Kierowca samochodu słusznie założył, że mężczyzna na jednośladzie* może być pod wpływem alkoholu i zawiadomił policję.
Zanim ta przyjechała, świadek postanowił jednak uniemożliwić pijanemu kierującemu dalszą jazdę. Kiedy zatrzymał motocykl na poboczu drogi i próbował zdjąć kask, ten upadł mu na ziemię. Kiedy z trudem próbował go podnieść, świadek wykorzystał okazję i podszedł do niego, by zapobiec ewentualnej ucieczce.
Po chwili na miejscu zjawił się patrol policji i przystąpił do kontroli. Kierujący jednośladem 25-latek z okolic Sieradza miał ogromne trudności z utrzymaniem się na nogach. Sprawdzenie w bazie danych wykazało, że miał on sądowy dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Badanie stanu trzeźwości wykazało u niego niemal 2,7 promila alkoholu.
Za popełnione przestępstwa nadziabanemu użytkownikowi jednośladu* grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności oraz wysoka grzywna.
*celowo nie piszemy „motocyklista”, bo ktoś taki, w naszym rozumieniu, to osoba posiadająca ważne prawo jazdy na odpowiednią kategorię i prowadząca motocykl na trzeźwo.
Zostaw odpowiedź