Marcin Kopeć został zastrzelony przez policjanta w lipcu 2006 roku. Tragedia nastąpiła w wyniku pomyłki, jednak sąd odmówił rodzinie zabitego motocyklisty odszkodowania.
Tragedia rozegrała się w lipcu 2006 roku. Policjanci poszukiwali dwóch bandytów, którzy napadli na hurtownię. Patrole miały jedynie informację, że napadu dokonali ubrani w ciemne stroje motocykliści. Bandyci zrabowali 15 tys. zł. Według pracownicy hurtowni jeden z mężczyzn miał długą broń i, grożąc nią, żądał wydania pieniędzy. W całym województwie rozstawiono blokady. Jedna z nich stanęła w Chodlu. Na nią właśnie trafił motocyklista, Marcin Kopeć. Nie zatrzymał się jednak, lecz minął blokadę, a następnie zawrócił. Jak zeznał policjant, motocyklista omal go nie przejechał. Dlatego funkcjonariusz zaczął strzelać… Rodzice Marcina wytoczyli policji proces, w którym domagali się 800 tys. zł odszkodowania. W piątek Sąd Okręgowy w Lublinie podjął decyzję, że go nie otrzymają.
Jest rzeczą dla nas wszystkich oczywistą, że państwo przeżyli ogromną tragedię – zwracała się do rodziców zastrzelonego sędzia Alicja Zych. – Nie można jednak zapomnieć o zachowaniu państwa syna. Sędzia przypomniała, że Marcin nie miał prawa jazdy na motocykl, a jego zachowanie na drodze oraz to, że 'uciekał, wracał, najeżdżał’ w znacznej mierze się przyczyniło się do wypadku. – Waszego dziecka tam nie powinno być. Nie można w sytuacji, kiedy niezgodne z prawem i to dalece niezgodne z prawem było zachowanie waszego syna, powoływać się na zasady współżycia społecznego, na zasady słuszności i żądać z tego tytułu odszkodowania. Orzeczenie sądu nie jest prawomocne.
Rodzina Marcina nie chciała komentować wyroku, a jej pełnomocnik, adwokat Zbigniew Gaj, zapowiedział dalszą walkę oraz złożenie wniosku o wznowienie postępowania karnego w sprawie strzelającego policjanta. Przecież w tej sprawie tak naprawdę nie chodzi o pieniądze – powiedział Gaj.
Piątkowy wyrok jest już trzecim w tej sprawie.