Już sam prolog robił duże wrażenie, gdzie w centrum miasta powstał, zbudowany specjalnie na tę okazję super wymagający tor enduro. W tym roku trasa miała długość 3 km i składały się na nią bardzo wymyślne przeszkody z drzewa i kłód, doły pełne opon i kamieni, czy drewniany tor w kształcie spirali. Ci, którzy dali radę przejechać ten ekstremalny wstęp, mogli dalej sprawdzić swoje umiejętności w kolejnym etapie zawodów już w terenie.
Cała impreza Red Bull Romaniacs trwała 5 dni podczas, których motocykliści spędzali 6-7 godzin za kierownicą swojego jednośladu. Jednak po zjeździe z trasy zawodów wcale nie kończyły się ich zmagania. Po ciężkim dniu w terenie trzeba było przygotować sprzęt do kolejnego dnia walki i zniwelować możliwe straty i uszkodzenia. Ważnym elementem całego rajdu jest też nawigacja. Wygrywa ten, kto pokona najsprawniej wymagający teren i przeszkody i przy okazji znajdzie najlepszą drogę do mety. Co ciekawe, w poprzednim roku Johnny Walker zgubił swojego GPS po przewrotce w błocie, jednak udało mu się ukończyć rajd na czwartej pozycji.
W tym roku wygrana Prologu należała do Paula Bolton’a, chociaż początkowy to Jonny Walker prowadził podczas tego etapu. Jednak niefortunne zawieszenie się na skałach spowodowało, że zawodnik KTM’a stracił sporo czasu. Tę okazję wykorzystał Bolton wyprzedzając Walker’a i Grahama Jarvis ‘a. Pierwszy dzień zawodów w terenie należał już zdecydowanie do zawodnika startującego w barwach KTM. Przez resztę dni główna walka toczyła się pomiędzy Walker’em i zawodnikiem Husqvarny- Jarvisem Graham’em. W końcu to on do tej pory był królem karpackiego hard enduro i wcale nie miał zamiaru oddać tego tytułu młodszemu rywalowi. Drugi dzień zmagań to sukces Jarvisa, który zameldował się pierwszy na mecie. Walker stracił sporo czasu przez upadek w rzece, który zakończył się problemem z uruchomieniem motocykla. Trzeci na mecie zameldował się 18-letni zawodnik Wade Young.
Dzień trzeci to pogoń Walkera za Jarvisem. Tym razem zawodnik Husqvarny musiał oddać prowadzenie na rzecz młodszego kolegi. Na trzecim miejscu po raz kolejny dojechał Wade Young, a tuż za nim zwycięzca Prologu- Paul Bolton. Ostatniego dnia zawodów „Whiskey Man” sukcesywnie powiększał swoją przewagę nad Jarvisem. Na mecie zameldował się pierwszy.
„Jestem niesamowicie podekscytowany tym zwycięstwem. Trzy lata zajęło mi rozpracowanie tego rajdu. Rano byłem bardzo zdenerwowany, bo wiedziałem, że Graham będzie naciskał, ale udało mi się zrobić to, co do mnie należało. To niesamowite w końcu tutaj zwyciężyć!” – powiedział Jonny Walker.
Jarvis skończył ostatni dzień rajdu na trzecim miejscu, a finalnie był drugi.
„Czapki z głów przed Jonnym. Przez cały weekend był w świetnej formie. Ja dałem z siebie wszystko, ale po prostu nie byłem w stanie go dogonić. Jestem zadowolony z drugiego miejsca” – przyznał Jarvis.
Trzecie miejsce przypadło młodemu zawodnikowi z RPA- Wade’owi Young.
„Trudno mi opisać, jak się cieszę… Przyjechałem tutaj z nadzieją na pierwszą piątkę, a miejsce na podium to spełnienie marzeń. Ciężko przygotowywałem się do zmagań w Rumunii i to się opłaciło” – powiedział Young.
Paul Bolton na pewno był jednym z bardziej rozczarowanych zawodników tego dnia. Na mecie zameldował się na drugim miejscu. Jednak podliczanie czasów dało wynik na korzyść młodszego zawodnika z RPA. Na piątym miejscu rajd ukończył Andreas Lettenbichler.
Red Bull Romaniacs to prawdziwa szkoła przetrwania i wie to każdy, kto próbował się z nią zmierzyć. Każdy dzień to około 100 km ciężkich i wymagających przepraw wyboistymi ścieżkami, stromymi podjazdami, czy śliskich i zdradliwych przejazdów przez rzekę. Ukończenie tych zawodów to nie lada wyczyn, dlatego największa walka toczy się nie tylko w klasie złotej pomiędzy najlepszymi zawodnikami świata. Tutaj każdy, kto dojedzie na metę i da radę ukończy ten rajd, może czuć się, jak wygrany.
Video Podsumowanie:
Dzień pierwszy:
Dzień drug
Dzień trzeci
Dzień Czwarty
Dzień Piąty