Ania Jackowska, która 10 lutego rozpoczęła podróż „MotocykLove Tango Argentyńskie”, nadal przemierza Patagonię, przejechała samotnie ponad 4500 km. Zdradliwe i niebezpieczne okazało się dla niej spotkanie z Ruta 40.
„Ruta 40 i poważny upadek, motocykl niemal cały, ja też, ale bolało.To nauka na przyszłość. Szutry z przewagą kamieni, intensywne opady deszczu powodują powstawanie błota, aż tak trudno jeszcze nigdy nie było, ale jest dobrze. To sprawdzian nie tylko dla mnie, spotykam zorganizowane grupy, połamane ręce po zderzeniu z Guanaco, poprzebijane opony. Mam szczęście, bo jadę dalej” – opowiada Ania Jackowska, która kilka dni wcześniej napisała na swoim profilu FB „Kobieta na Motocyklu”:
„Robię wszystko, aby walki z patagońskim wiatrem nie przegrać… Ostatnie kilometry przed El Calafate to co 15 km przystanek. Ręce zrobiły się takie słabe. Wiatr rzuca GS-em, a ja powinnam mu na to nie pozwolić… Na szczęście nagroda dla przemęczonego ciała – nie byle jaka – lodowiec Perito Moreno. W nocy smaruję zmęczone plecy ulubionym przez argentyńczyków wysokoprocentowym trunkiem Fernet Branca:) Odziedziczyłam go po koleżance z hostelu, która skończyła swoją podróż. Mi się jeszcze przyda… Ruta 3 już za mną. Wjechałam na mityczną Ruta 40. Niech będzie mi przyjazna. Bo to najtrudniejsza podróż”.
Ania Jackowska, już w dobrej formie, dzisiaj porzuci swoje motocyklowe buty, ale tylko na jeden dzień i rozpoczynie trekking w Parku Narodowym Los Alerces. Zapraszamy do śledzenia podróży na www.zwierciadlo.pl, www.aniajackowska.pl oraz na profilu FB „Kobieta na Motocyklu”Relacja z podróży w każdy poniedziałek w Antyradio w audycji „Odjechani”, na portalu malemen.pl oraz newsauto.pl.