Akcja ta w założeniu miała być lokalna. Funkcjonariusze warszawskiej drogówki, mając dość ciężkich warunków pracy i braku pomocy ze strony swoich przełożonych, stwierdzili, że przestają do odwołania wystawiać mandaty. Okazało się, że tę formę protestu podchwycili także funkcjonariusze z innych miast w całej Polsce. Jest to celny cios w rządzących, zważywszy na ciągłe naciski „z góry” na wystawianie jak największej liczby mandatów. Nieoficjalnie mówi się, że policjanci mają limity mandatów, które muszą wyrobić. To z kolei ma wpływ na zmniejszenie poszanowania jakim cieszą się ostatnio w społeczeństwie.
Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych domaga się też podwyżek płac dla funkcjonariuszy policji, na które Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji przeznaczył co prawda 150 mln zł, ale wg nich to dużo za mało. Liczą na 650 zł podwyżki dla każdego fukcjonariusza.
Cóż, między nami mówiąc, oby funkcjonariusze drogówki w całym kraju strajkowali w ten sposób jak najdłużej. Tego wam życzymy, nie tylko na święta!