Zachęcona kurpiowską gościnnością i malowniczymi drogami regionu, zdecydowałam się jeszcze raz zabrać w te rejony uczestników Mazowieckich Zachwytów Motocyklowych. Poza tym, nie ukrywam, że sama zaczynałam już tęsknić do pól, lasów i rzek, malujących kurpiowskie krajobrazy.
Tekst i zdjęcia: Anna Jackowska
Jest na Kurpiach miejsce, w którym byłam już kilkakrotnie, ale bardzo lubię do niego wracać. To Muzeum Kurpiowskie w Wachu, prowadzone przez małżeństwo – Laurę i Zdzisława Bziukiewiczów. To ich królestwo, w którym dzielą się z gośćmi swoją miłością do kurpiowskiej kultury i kultywują kurpiowskie tradycje. Najstarsze eksponaty w muzeum – szwedzkie kule armatnie znalezione w Myszyńcu pochodzą z początku XVII wieku, a najmłodsze z drugiej połowy XX wieku. Bogata kolekcja podzielona jest na działy obejmujące wszystkie obszary życia mieszkańców regionu m.in: tkactwo, bursztyniarstwo, stolarstwo, szewstwo, plecionkarstwo.
Zdzisław Bziukiewicz, który tego dnia przejął rolę przewodnika, w każdym przedmiocie widzi jakąś historię, do każdego ma sentyment i z kolekcjonerskim entuzjazmem stale poszerza swoje zbiory. Już nie tylko wewnętrzne, ale i zewnętrzne ściany większości zabudowań w ogrodzie pokrywają wywieszone jeden przy drugim eksponaty. Dlatego powroty tutaj są wskazane – objęcie wzrokiem i ogarnięcie głową całej ekspozycji nie jest możliwe podczas jednej wizyty.
Zdzisław Bziukiewicz jest jednym z ostatnich, czynnych bursztyniarzy w Polsce. Tradycyjną kurpiowską obróbką bursztynu zajmuje się od najmłodszych lat. Kurpiowskie „złoto” obrabia ręcznie, przy pomocy tradycyjnego kołowrotka. Na przestrzeni wieków mieszkańcy znajdowali bursztyn na piaskach i wydmach nadrzecznych, natrafiano na niego przy łowieniu ryb, w błotach i torfowiskach, na dnie zbiorników wodnych. Odkrywano go m.in. podczas prac na polu, kopaniu rowów, karczowaniu lasów. Kurpiowscy mistrzowie wyrabiali z bursztynu m.in. biżuterię, guziki, fajki, tabakierki,
figurki, szkatułki, a nawet kieliszki. Obróbka bursztynu stała się istotnym elementem kurpiowskiej kultury i choć rzemiosło bursztyniarskie praktykowane jest nadal, to powoli zanika.
Z poczuciem, że jeszcze nieraz wrócimy do Wachu, pojechaliśmy dalej – do leżącej nieopodal Czarni- wybierając najbardziej kręte i nieoczywiste drogi, które na Kurpiach kryją w sobie wiele niespodzianek – nagłe zmiany nawierzchni z asfaltowej na piaszczystą, nieoczekiwane skręty w leśne bezdroża. Kurpie to raj dla motocyklistów lubiących przygody. Otoczony ze wszystkich stron polami, dom Państwa Bacławskich leży na końcu szutrowej drogi. „Niech Pani jedzie do końca wsi i tuż przed lasem skręci w lewo” – tłumaczyła mi wcześniej Pani Bacławska. W ten sposób dojechaliśmy na koniec świata, gdzie nawigacja zupełnie się pogubiła, zasięg cały czas się urywał, aż w końcu zupełnie go straciliśmy. Trudno wyobrazić sobie do pracy twórczej lepsze miejsce na ziemi.
Państwo Bacławscy są artystami „po godzinach”. Na co dzień pracują w pobliskim zakładzie produkcyjnym, ale czas wolny praktycznie w całości wypełnia im praca z drewnem. Rodzinną przygodę z rzeźbą zaczął Pan Stanisław – była sposobem na wypełnienie długich, zimowych wieczorów. Twórczą inspiracją była dla niego znajomość z lokalnymi artystami, którzy wprowadzili go w tajniki sztuki, podzielili się wiedzą i doświadczeniem. Prace Pana Stanisława przedstawiają m.in. Świętą Rodzinę, Ostatnią Wieczerzę, postacie wiejskie, pary kurpiowskie. Lubi rzeźbić charakterystyczną figurę Chrystusa Frasobliwego i świętych. Wiele prac wykonuje na zamówienie – jego rzeźby można podziwiać podróżując po okolicy.
Energiczna, uśmiechnięta i bezpośrednia Pani Bogusława, która wychodzi nam na spotkanie opowiada, jak podzielając rzeźbiarską pasję męża, przejęła jego przydomowy warsztat i na dobre się w nim zadomowiła. Na naszych oczach, przy pomocy elektrycznych narzędzi i dłuta, sprawnie nadaje kawałkowi drewna, wymyślony wcześniej kształt. Co rzeźbi najczęściej? To czym się zachwyca, o czym myśli i to, co często widzi. Na regale w pracowni, obok aniołów i świętych stoją strzeliste czaple, konie, bociany.
W międzyczasie dołącza do nas Pan Stanisław. Małżeński duet o wspólnej pasji zachęca nas do podjęcia rzeźbiarskiej próby. Nieliczni śmiałkowie odważyli się chwycić dłuto, ale posługiwanie się nim okazało się trudniejsze niż myśleliśmy.
Sobotnie, sierpniowe popołudnie mijało spokojnie. Szybko zadomowiliśmy się w gościnnych progach gospodarstwa, a kiedy Pani Bogusława zaprosiła nas na degustację w cieniu werandy domowych wypieków, nie mieliśmy żadnych argumentów, aby jechać dalej.
W końcu, gdy kolor zachodzącego słońca przypomniał nam, że kończy się dzień, niespiesznie rozjechaliśmy się w różne strony Mazowsza, ze świadomością, że na Kurpie jeszcze nie raz wrócimy.
Jeżeli masz ochotę na wspólną, motocyklową podróż Mazowieckie Zachwyty Motocyklowe przyjmą Cię otwartymi ramionami. Jeżeli nie możesz do nich dołączyć, bądź wolisz jeździć w pojedynkę, pojedź ich śladem i odkryj mało znane oblicze Mazowsza. Inspiracje znajdziesz tu: https://mazowieckiszlaktradycji.pl i www.aniajackowska.pl
Projekt realizowany jest przy wsparciu Samorządu Województwa Mazowieckiego w ramach kampanii „Odpocznij na Mazowszu”. Partnerami projektu są: Yamaha Motor Polska oraz Polski Związek Motorowy
Zostaw odpowiedź