Lubisz ostro przeginać na drodze? Możesz spać spokojnie, nic ci nie grozi - Motogen.pl

Z szumnych zapowiedzi rządu, dotyczących ukrócenia drogowego piractwa, pozostały tylko puste hasła i żenujące pomysły zmian w prawie. Ludzie, którzy na drogach narażają życie innych, nie muszą się niczego obawiać.

Po kilku ostatnich tragicznych wydarzeniach na drogach, spowodowanych przez kierowców drastycznie przekraczających prędkość, łamiących sądowe zakazy i prowadzących pod wpływem alkoholu, poziom wzburzenia opinii publicznej osiągnął poziom, którego rządzący nie mogli już ignorować. zapowiedziano zmiany w przepisach, które uderzyłyby w kierowców drastycznie przekraczających przepisy i normy społeczne. Pojawiły się zapowiedzi wprowadzenia przestępstwa „zabójstwa drogowego” i skuteczniejszego egzekwowania sądowych zakazów prowadzenia pojazdów.

W nieoficjalnych zapowiedziach słyszeliśmy o penalizacji organizacji i uczestnictwa w nielegalnych wyścigach ulicznych, czy wprowadzeniu kar za brawurową jazdę, która stwarza bezpośrednie zagrożenie na drodze. Za przygotowanie nowych regulacji odpowiadać miał międzyresortowy zespół, w skład którego weszli przedstawiciele policji, Prokuratury Krajowej, resortów sprawiedliwości, infrastruktury oraz Generalnego Inspektoratu Transportu Drogowego. Przewodniczącym zespołu został wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.

Tymczasem Dariusz Klimczak, minister infrastruktury przedstawił w Sejmie faktyczne propozycje zmian w prawie. Faktycznie, pojawiło się coś takiego, jak „zabójstwo drogowe”, ale dotyczyć ma ono tylko kierowców, którzy spowodują śmiertelny wypadek po spożyciu alkoholu bądź środków odurzających, czyli w praktyce niewielkiej liczby sprawców poważnych zdarzeń drogowych. Przypomnijmy – ani Sebastian M., który jadąc 300 km/h, wysłał na tamten świat całą rodzinę na A1, ani Krystian O., który zabił ojca rodziny na pasach na Sokratesa w Warszawie, pod wpływem alkoholu w czasie popełniania swoich zbrodni, nie byli.

Owszem, minister Klimczak przywołał omawiany już pomysł wprowadzenia zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h poza obszarem zabudowanym, ale cóż z tego, kiedy zasada ta dotyczyłaby jedynie dróg dwujezdniowych dwukierunkowych. Czyli znów – Sebastian M. mógłby bez przeszkód rozpędzać się do dowolnych prędkości.

I znów – minister zapowiedział ograniczenie możliwości kasowania punktów karnych, ale cóż z tego, jeśli dotyczyć miałoby to tylko punktów za najpoważniejsze wykroczenia, takie jak wyprzedzanie na przejściach dla pieszych, wyprzedzanie na podwójnej ciągłej czy przekraczanie prędkości o więcej niż 50 km/h. Owszem, dyskutowano także o ograniczeniu możliwości redukcji punktów dla kierowców, którzy przekroczyli prędkość o 30 km/h, ale ostatecznie stanęło na progu 50 km/h.

Z szumnych zapowiedzi „bata na piratów” po kilku tragicznych wydarzeniach drogowych, została ledwie rózga, a i to pluszowa. Sam nie wiem jak to skomentować.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany