Trzy miesiące upłynęły od momentu ,kiedy motocyklistę Czarka próbował zabić kierowca samochodu. Mimo upływu czasu i pokaźnego materiału dowodowego, policja nie potrafi w tej sprawie nic zrobić.
Już trzy miesiące temu informowaliśmy Was o zajściu, jakie miało miejsce niedaleko Warszawy na trasie Toruńskiej. Nasz czytelnik Czarek został wtedy potrącony przez samochód. Kierowca auta już wcześniej wielokrotnie próbował go zatrzymać i w perfidny sposób zajechać mu drogę. W końcu samochód uderzył w motocyklistę, w skutek czego Czarek odniósł obrażenia barku. Do tej pory ręka jest nie do końca sprawna, przez co nasz czytelnik nie może normalnie wrócić do pracy.
Chcielibyśmy Was poinformować, że dzięki relacjom świadków, spisaniu numeru rejestracyjnego samochodu sprawcy, oględzinom auta, jakich dokonała policja i właściwie bezspornych dowodów, że kierowca samochodu chciał zabić motocyklistę, sprawa została pozytywnie zakończona. Niestety, nie możemy tego zrobić, gdyż od trzech miesięcy funkcjonariusze nie są w stanie przesłuchać sprawcy zdarzenia, policja nie może doprowadzić go, aby usłyszeć jakiekolwiek jego wyjaśnienia (mimo że dysponują numerami rejestracyjnymi samochodu, znają personalia i adres kierowcy). Oznacza to, że sprawa, zamiast trafić do prokuratury i do sądu, nadal leży w jakieś szufladzie biurka na którymś komisariacie.
Jak powiedział nam rzecznik Komendy Stołecznej Policji, powodem takiego stanu rzeczy może być brak opinii biegłego, która jest niezbędna do tego, by sprawa mogła pójść dalej oraz kwestie czysto proceduralne związane z wezwaniem świadka. Wydaje się to jednak tylko usprawiedliwieniem czyjejś opieszałości w tak oczywistej sprawie oraz napawa co najmniej zdziwieniem i brakiem wiary w nasz tzw. system sprawiedliwości.