Amerykańskie badania wskazują jednoznacznie, że noszenie kasku nie tylko chroni naszą głowę, ale pomaga uniknąć urazów kręgosłupa podczas wypadku.
Dr Adil H. Haider, wykładowca chirurgii na amerykańskiej Johns Hopkins University School of Medicine, przeanalizował ponad czterdzieści tysięcy przypadków kolizji z udziałem motocyklistów, jakie miały miejsce w latach 2002–2006. Wyniki badań potwierdziły, że wśród motocyklistów noszących kask ryzyko urazu odcinka szyjnego kręgosłupa malało podczas wypadku o 22%. Zdaniem Haidera kask ochronił w podobnej sytuacji 65% motocyklistów przed poważnymi urazami mózgu, a śmiertelność w wypadkach była o 37% niższa wśród tych osób, które jechały na motocyklu w kasku.
Sprawa prosta, choć nie do końca w USA, gdzie wciąż w niektórych stanach można jeździć motocyklem bez kasku. Badania przeprowadzone przez dr. Haidera miały na celu obalenie mitu, który pokutuje wśród Amerykanów od 25 lat, kiedy to naukowcy opublikowali badania świadczące o tym, że waga kasku może doprowadzić do urazów i zwyrodnień odcinka szyjnego kręgosłupa motocyklisty. Trudno w to może uwierzyć, choć w Ameryce nie takie absurdy są na porządku dziennym, ale do tej pory argument ten jest koronnym wśród zwolenników jazdy „z wiatrem we włosach”.
Czy gdyby nie obligatoryjne w naszym kraju noszenie kasku, zdecydowalibyście się na jazdę bez?