Chyba niewiele osób ma na tyle bogatą wyobraźnię żeby dopuścić do siebie myśl, że luksusowy turystyk może stać się bazą do tak ekstremalnych przeróbek jak te, które zaprezentowali Kenji Nagal z Ken’s Factory i Keiji Kawakita z Hot-Dock Custom-Cycles.
Z oryginalnych motocykli BMW K1600GTL pozostały tylko rama i silnik. Kawakita postanowił zostawić jeszcze przednie zawieszenie Duolever. Nagai postawił na ręcznie wykonany aluminiowy widelec zbudowany na wzór tych stosowanych w chopperach. Kenji poszedł w minimalizm i odsłonił wszystko, co można było odsłonić pozostawiając jedynie niewielkie siedzisko skrywające listwę LED od światła stop i kierunkowskazów oraz ręcznie wykonany surowy zbiornik paliwa. Całość jest uzupełniona przez masywne koła o rozmiarze 23 cale z przodu i 20 cali z tyłu i aluminiowa osłona chłodnicy, która zamienia ten element osprzętu silnika w „małe” dzieło sztuki.
Keiji Kawakita poszedł zupełnie inną drogą i stworzył „mięśniaka”, którego z pewnością nie powstydziłby się bohater filmu „Mad Max”. W jego motocyklu próżno szukać oznak minimalizmu. Owiewki wyglądają jakby były zlane z ramą i innymi elementami konstrukcyjnymi motocykla. Nowoczesne wskaźniki zostały sprytnie ukryte pod niewielką owiewką, a wokół zbiornika paliwa zamontowano wskaźniki analogowe. Motocykl wygląda jak gotowy do walki i czekający na rozkaz ataku.
BMW Motorrad raczej nie zamierza przekonywać klientów do przerabiania swoich K1600GTL, ale projekt doskonale pokazuje, że jedyną granicą dla wyobraźni jest oczywiście zasobność portfela. Przy okazji BMW chce promować japońską scenę customową i zapowiada kolejne projekty na bazie swoich produktów.