Spis treści
Na Facebooku należę do kiliku grup motocyklowych. Etykieta w necie nie jest skomplikowana, jednak jak się okazuje, nie wszyscy dają sobie z nią radę…
Z założenia grupy służą do wymiany informacji, czasem pomocy, a w zależności od regulaminu członkowie czasami się witają, czasami chwalą nowymi pojazdami. Nie ma w tym nic złego. Jednak wystarczy napisać post z błędami ortograficznymi i zaczyna się „kocioł”. Prosty przykład: „jak wymienić spszęgło w Yamacha XVS1600 Wariorror”. To doskonały pomysł na „gównoburzę”. Grupa szybko się dzieli na atakujących i obrońców. Atakujący używają argumentów: „lepiej sprzedaj motocykl, bo jeśli jeździsz, tak, jak piszesz to zrobisz sobie krzywdę”. „Jak naprawić spszęgło? Jósz spieszę s pomocą w poczebie” i inne szydercze komentarze. Obrońcy używają argumentów: „motocykliści mają sobie pomagać a nie czepiać się interpunkcji”, albo „polonista się znalazł, a nie wie, jak pomóc koledze”. I tutaj dochodzę do wniosku, że obydwie grupy mają rację.
Szacunek
Z jednej strony rozumiem argument, że podczas serwisu motocykla można w nerwach zrobić literówkę a autokorekta w telefonie płata figle. To nie do nas należy ocena czyjejś znajomości języka ojczystego. Z drugiej strony fajnie, jeśli wiemy jak nazywa się model naszego motocykla, a przynajmniej umiemy w poprawny sposób przepisać napis ze zbiornika paliwa.
Również szacunek do innych odbiorców oraz do języka ojczystego, historii kraju, w którym żyjemy, nakazuje podstawową znajomość zasad ortografii i interpunkcji. Ostatecznie napiszmy post, zanim upewnimy się, że umiemy poprawnie zadać pytanie.
Drugą stroną są prześmiewcy i wirtualni poloniści. Fakt, że błędy ortograficzne świadczą o autorach. Ale ważniejsze jest, że ktoś inny, motocyklista, potrzebuje pomocy. Umiemy mu pomóc, napiszmy. Nie umiemy, nie róbmy spamu, nie szydźmy. Jestem pewien, że większość osób, które wyśmiewają cudzą ortografię, czasem też popełniają błędy. Czy jest to powód do szydery i krytyki? Co to finalnie wniesie? Niech doskonali pierwsi rzucą kamień.
Czyje na wierzchu?
Moim zdaniem obydwie postawy są kiepskie. Denerwuje nas jakiś post, po prostu go ukryjmy. Denerwuje nas ortografia, zróbmy to samo. Jeśli jednak ktoś nam wspomni, że popełniliśmy błędy fajnie napisać dzięki za informację i zmienić treść posta a nie unosić się honorem. Szczególnie jeśli naprawdę ma rację. Dlatego sam byłbym za stosowaniem złotej zasady: jeśli możemy pomóżmy zgodnie z zasadami ortografii. Wytykanie sobie błędów i krytyka nigdy nie powoduje takich pozytywnych skutków jak życzliwość, wsparcie czy wzajemny szacunek. A chyba są to jedne z kilku składowych cech, które wielu popchnęły w kierunku motocyklizmu…
Zostaw odpowiedź