Pochodzący z Australii projektant Edwin Conan wraz z grupą swoich studentów wykonał prototyp motocykla jeżdżącego na powietrze.
W dzisiejszych czasach, gdy wszyscy trąbią o globalnym ociepleniu, ekologii i ekonomii, pojazdy, które kojarzą się z rykiem silnika spalinowego zostają poddane znacznym modyfikacjom. Green Speed jest tego doskonałym przykładem. Pierwotnie jednoślad był tradycyjnie napędzanym motocyklem Suzuki GP100 z lat siedemdziesiątych. Obecnie wygląda jak sportowa maszyna, ale kompaktowy silnik rotacyjny napędzający go, wypełnia skompresowane powietrze. Kompresor połączony jest z panelami solarnymi, które umożliwiają mu działanie. Green Speed nie został wyposażony w skrzynię biegów i dysponuje maksymalnymi obrotami w liczbie 3000 na minutę. Zaprojektowany jako maszyna startująca w wyścigach, nie posiada zatem reflektorów. Zamiast tego ma niewielkie kamery, umieszczone z tyłu i z przodu, dzięki którym można utrwalić przejazd motocykla. Aerodynamiczne owiewki mogą być wykonane z dwóch rodzajów włókien – węglowego lub szklanego.
Nie czarujmy się. Mało prawdopodobne jest, by taki motocykl ujrzał kiedykolwiek taśmę produkcyjną. Ale pomarzyć można: jest bezgłośny, bezwonny, tani w eksploatacji i można na nim jeździć kiedy tylko się zachce. Niejeden facet chciałby mieć taką żonę…