W całym kraju jest zainstalowane ponad 4000 fotoradarów, które w 2011 roku zarobiły 630 milionów euro, a w ubiegłym roku już o 100 milionów euro więcej, czyli nieco ponad 3 miliardy złotych. Na tak astronomiczną kwotę złożyło się 12,5 miliona mandatów. Podobno wiele z nich zostało wystawionych już za drobne przekroczenia prędkości o dosłownie kilka kilometrów, a u nas tolerancja wynosi 10 km/h.
Jak podaje magazyn Auto Plus – rekordy we Francji bije autostrada A10. Radar zainstalowany pomiędzy Bordeaux i Paryżem dziennie robi około 444 zdjęć. To jednak nie koniec. Francuzi wprowadzają powoli przepisy pozwalające karać kierowców na podstawie nagrań z monitoringu. Takie strefy już pojawiły się w Paryżu. Wystarczy, że operator zauważy źle zaparkowany samochód i kierowca będzie miał nieprzyjemności. Oprócz tego oczywiście Francuzi stosują kontrole kaskadowe i fotoradary łapiące przejeżdżających na czerwonym świetle.
Jak widać nie tylko w Polsce z fotoradarów rząd uczynił jedno z głównych źródeł przychodów. Wieść gminna niesie, że aby kasa się zgadzała, to każdy z nas musiałby rocznie zapłacić od 250 do 400 PLN w samych mandatach. Nawet przy najniższym wariancie zawstydzilibyśmy Francuzów przebijając ich fotoradarowe zyski prawie trzykrotnie. Póki co wiadomo, że w roku 2012 do września fotoradary zarobiły „zaledwie” 15,7 miliona złotych. W planach na 2013 rok nasz rząd chciałby zarobić na fotoradarach 1,5 miliarda złotych.