Chcecie się pozbyć fotoradarów z naszych dróg? Kierowcy przykładnie respektujący przepisy pod Ustką spowodowali, że gmina musiała zrezygnować z fotoradaru. Przestał się on bowiem opłacać.
Kierowcy jeżdżący do Ustki przyzwyczaili się do obecności fotoradaru przy drodze i zdejmowali tam nogę z gazu. Dzięki temu okazało się, że fotoradar, rejestrujący po 200 przekroczeń prędkości dziennie, rejestrował co najwyżej 20. Koszt obróbki i wysyłania zdjęć przewyższył koszt utrzymania urządzenia i fotoradar zbankrutował.
Przenośny fotoradar miał być sposobem na zarobienie pieniędzy pod płaszczykiem dbania o bezpieczeństwo kierowców. Na szczęście polscy użytkownicy dróg nie bardzo chcą płacić za zdjęcia z takich urządzeń. Przyzwyczajeni do miejsca, gdzie ustawiany był fotoradar, zdejmowali tam nogę z gazu. Teraz dzięki temu mogą w tym miejscu jechać ile im się podoba. Ten fakt bardzo dobitnie pokazuje, że fotoradary nie są ustawiane dla poprawy bezpieczeństwa na drodze, a tylko po to, by gmina mogła zarobić pieniądze.
Mandaty wystawione w tym roku pod Ustką opiewały zwykle na kwoty nie większe niż 50 złotych. Koszt obróbki i wysłania zdjęcia to 65 złotych, jak tłumaczy Anna Sobczuk-Jodłowska, wójt gminy Ustka. Fotoradar trafił zatem do magazynu firmy, od której był wynajmowany przez gminę.
Kierowcy z Ustki dali zatem bardzo dobry przykład tego, jak można pozbyć się fotoradarów z naszych dróg. Wystarczy w tych miejscach zwolnić. Przemęczyć się trochę jadąc przepisowo po i tak dziurawych drogach, co w konsekwencji doprowadzi do bankructwa znienawidzonych i niepoprawiających bezpieczeństwa urządzeń.