Cały test wkrótce, ale już teraz możemy zdradzić, że motocykl po prostu wyrywa z butów. Na dzień dobry zadziwia wyglądem, chwilę później onieśmiela osiągami, a na koniec uwodzi potencjałem sportowym podwozia. Gdy z niego zsiadasz nie zastanawiasz się, 'czy chciałbyś go kupić?’ tylko 'jaka jest Twoja zdolność kredytowa?’.
Połączenie silnika i elektroniki zaadoptowanych z BMW S1000RR, układu hamulcowego z Ducati Panigale z ramą stworzoną przez specjalistów z Bimoty oraz zawieszeniem Öhlins z najwyższej półki przyniosło nieprawdopodobne efekty. Do tego dbałość o najdrobniejszy szczegół, włoski design i sama świadomość, że siedzisz za kierownicą motocykla stanowiącego kontynuację legendy. Wszystko to sprawia, że na samo wspomnienie jazdy nową BB3 rozpływam się, jak tabliczka czekolady pozostawiona na słońcu.
Pierwsze wrażenia z jazdy? Włosi mawiają, że gdyby związać im ręce i zabronić gestykulacji podczas rozmowy, nie potrafiliby się porozumieć. Dopóki nie ochłonę, nie zbiorę myśli i nie spojrzę w swoje notatki z testu, mam związane ręce. Bez gestykulacji i głośnego okrzyku 'Mamma Mia!!!’ trudno opisać moje wrażenia.
Od redakcji:
Zamkniemy teraz Barrego na kilka dni w grocie lodowej, aby trochę wystudzić jego emocje. Tymczasem doraźnie polewamy go ciekłym azotem. Za kilka dni, jak tylko Barry się uspokoi i dojdzie do siebie, przeczytacie cały test.
Więcej o motocyklach Bimota</a