Bandyta z volkswagena, który w ubiegłym roku na trasie S7 spowodował groźny wypadek zajeżdżając drogę rodzinie podróżującej seatem, stanął przed sądem. Wyrok nie jest jednak wysoki.
Do tej głośnej sprawy doszło w sierpniu ubiegłego roku na trasie S7 w pobliżu Ostródy. Kierujący volkswagenem wyprzedził seata (jechała nim rodzina z 4-letnim dzieckiem), a następnie zajechał mu drogę i gwałtownie zahamował. W konsekwencji seat, zmuszony do nagłego hamowania, wpadł w poślizg, uderzył w bariery i kilkakrotnie się obrócił. Kierowca volkswagena odjechał z miejsca wypadku.
Policja rozpoczęła poszukiwania sprawcy, ale pojawiły się problemy z ustaleniem kto faktycznie prowadził pojazd w chwili wypadku. Przez pewien czas funkcjonowała hipoteza, że była to kobieta, jednak ostatecznie jako sprawcę zdarzenia wskazano 37-latka Jarosława W. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Olsztynie.
Ten nie miał wątpliwości, że działanie sprawcy było celowe i skazał go na karę grzywny w wysokości 15 tys. zł. Na rok i dwa miesiące pozbawił także mężczyznę prawa jazdy. Poszkodowany określił zachowanie kierowcy volkswagena jako umyślny bandytyzm. Zdaniem olsztyńskiej policji, sprawca chciał ukarać kierującego seatem za zbyt wolną jazdę.
Ustalenie sprawcy nie było łatwe, zbieranie dowodów od świadków zdarzenia, kamer Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, a następnie analiza tych danych zajęły sporo czasu. Dodatkowo volkswagen był własnością firmy leasingowej.
Agresja drogowa w naszym kraju nie jest być może najważniejszym problemem, ale warto zastanowić się jakie problemy z emocjami muszą mieć kierowcy, którzy w tak bezwzględny sposób postanawiają rozprawiać się z własnymi kompleksami kosztem innych. Wydaje nam się, że rok pozbawienia prawa jazdy to zdecydowanie zbyt łagodna kara dla kogoś, kto nie ma problemu z tym, że niemal zabija kogoś na drodze, a następnie ucieka. Naszym zdaniem dla dobra wszystkich lepiej byłoby go wykluczyć z ruchu na dłużej.
Zostaw odpowiedź