Nie każdy jest w stanie pozwolić sobie na lawetę w sytuacji, gdy jego motocykl odmówi współpracy. Grunt to nie poddawać się i być kreatywnym.
Są tacy, którzy wcale nie potrzebują przyczepy, lawety, ani nawet vana. Wystarczy trochę pomyśleć i można zabrać motocykl ze sobą… wszędzie. Przy okazji mamy fantastyczne wytłumaczenie, dlaczego nie pojedziemy po zakupy, albo nie weźmiemy teściowej na lody.
W internecie krążą już różne komentarze. Nam zdjęcie motocykla w bagażniku kojarzy się najbardziej z powiedzeniem, że nie da to się parasola w tyłku otworzyć. Parasol to przy tym pestka. Ktoś weźmie przykład?
Źródło: Visordown