Tak przynajmniej twierdza wszyscy wokół. No cóż, to moje życie i moje decyzje. Zdaje sobie sprawę z ryzyka. Wiem ze zaraz posypie się fala krytyki ale akurat przy tym projekcie to nic nowego, gdyż od początku wzbudza on wiele kontrowersji. O czym mowa? “Race To Home”. Jest to międzynarodowy rajd motocyklowy odbywający się na publicznych drogach. Niby nic ale jednak. Ponad 3000 km w mniej niż 40 godzin. Wiąże się to z brakiem snu, odpoczynku i ze skrajnym zmęczeniem. Tylko tankowanie i krótkie postoje na check point’ach. Większość ludzi jak to słyszy, mówi “debile”, “dawcy”, “są gorsi niż pijani kierowcy”. Tak to właśnie wygląda z zewnątrz. Twórca tego projektu przez 3 edycje rajdu udowodnił ze można przygotować swoje ciało i umysł tak, by ograniczyć zmęczenie i poprawić koncentracje. Metodą prób i błędów dochodził też do niemalże perfekcji w przygotowaniu motocykla. Wierzyłam w ten projekt od samego. Każdy jedzie z innego powodu ale wszystkich łączy ta sama pasja. Ciągle szukam siebie, ciągle gdzieś podążam, często bez celu, po prostu przed siebie. Może właśnie w tym rajdzie odnajdę cel, mój własny Race To Home…