Jakub Olkowski
Japończycy zawsze mnie zadziwiali: z jednej strony to mega- honorowi ludzie, dla których śmierć bywa wyjściem lepszym, niż utrata reputacji, dążą do perfekcji i uczą się na błędach. Z drugiej, rysunkowe filmy pornograficzne mówią same za siebie. Podobni są japońscy zawodnicy wyścigowi; ich jazdę można określić jakby mieli problem z głową, czy jak to mawiał Guy Martin "nie mieli wszystkich w domu". Dowodem jest pewien kierowca z japońskiego flat tracku, którego złożenia są na pograniczu zdrowego rozsądku, praw fizyki i fascynacji pilotami "kamikaze". Jedno jest pewne, ów facet na pewno sobie zawiesił poprzeczkę coraz...niżej!