Za co możesz stracić prawo jazdy. Niespodziewany wyrok sądu... - Motogen.pl

Sąd w Gliwicach uznał, że prawo jazdy powinno zatrzymywać się także kierowcom, którzy prowadzą swoje pojazdy w sposób nieudolny, chaotyczny, charakteryzujący się brakami w technice jazdy. Wszystkich, którzy właśnie w taki sposób jeżdżą po drodze publicznej, powinno się wysłać na ponowny egzamin. Czy w całej Polsce policja będzie mogła złożyć o to wniosek do starosty nawet za jedno wykroczenie – ale spełniające któreś z powyższych kryteriów?

Przełomowa sprawa…

Cała sprawa miała miejsce w Częstochowie, gdzie policja skierowała wniosek do starosty o zweryfikowanie umiejętności prowadzenia pojazdu mechanicznego przez zatrzymanego do kontroli kierowcę. Co było tego przyczyną? Otóż zachowanie kierowcy na drodze, jak możamy przeczytać w urzędowej notatce Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Częstochowie, budziło poważne zastrzeżenia funkcjonariuszy. Kierowca w trakcie zatrzymywania do kontroli nieudolnie zmieniał pas ruchu, wykazał się brakiem znajomości techniki jazdy, źle ocenił odległość od krawędzi jezdni i zatrzymał pojazd cześciowo na drodze, stwarzając zagrożenie w ruchu drogowym. Jakby tego było mało człowiek ten błędnie odczytywał sygnały świetlne jakie dawali policjanci w czasie zatrzymania do kontroli. To wszystko było aż nadto, aby skierować wniosek o weryfikację umiejętności kierowcy.

Odwołanie i decyzja sądu

Meżczyzna odwołał się od tej decyzji zaskarżając ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach argumetnując, że jedynym przewinieniem jakiego się dopuścił, była jazda bez zapiętych pasów. Sąd wyższej instancji utrzymał w mocy decyzję starostwa. W uzasadnieniu możemy przeczytać, że organ wydający uprawnienia do prowadzenia pojazdów oprócz pilnowania tego, aby otrzymywały je osoby posiadające wymagane kwalifikacje, powinien weryfikować też umiejętności  kierowców posiadających już uprawnienia. Podstawą do wystąpienia o weryfikację takich umiejętności może być zarówno jedno, jak i kilka naruszeń przepisów ruchu drogowego, nawet jeżeli nie spowodują one przekroczenia dozwolonego limitu punktów.

Co to oznacza dla motocyklistów?

Jak dotąd motocyklowe „kozaki” mogli tylko bać się o swoje „lejce”. Jazda na gumie, przekroczenie prędkości, brawura – to wszystko mogło spowodować zabrania prawa jazdy. Teraz jrównież motocyklowe łamagi mogą czuć się zagrożone. To jedno. Drugi aspekt tej sprawy jest taki, że po naszych drogach poruszają się tysiące osób, które nigdy nie powinny mieć prawa jazdy. Niektórzy kupili egzamin, inni otrzymali dokument z litości po nastym egzaminie, dużo osób też jeździ na tyle okazjonalnie, że nie mają już wcale żadnych umiejętności, które mieli w momencie zdawania egzaminu. No i oczywiście, niektórzy przecież mieli szczęście i prawko znaleźli… w chipsach!

To właśnie takie osoby często przyczyniają się do wypadków z udziałem motocyklistów. Nie widzieli, nie słyszeli, nie przewidzieli… Wg mnie dla ogółu motocyklistów decyzja gliwickiego sądu to bardzo ważna i dobra wiadomość.