Rafał Sonik uległ groźnemu wypadkowi, co zmusiło go do podjęcia decyzji o wycofaniu się z Rajdu Dakar.
Do wypadku doszło na 176. kilometrze, czyli na 17 kilometrów od mety odcinka specjalnego. Polak rozbił quada i ma podejrzenie złamania ręki. Musiał wycofać się z dalszej rywalizacji. Do tego momentu Rafał prowadził w stawce quadów na przemian z Josefem Machaczkiem.
„To był fantastyczny etap, bardzo zróżnicowana i wymagająca trasa. Momentami jechałem prawie 150 km/h, później trasa stała się bardziej techniczna. To był jeden z miliona zakrętów, które zawsze pokonywałem w płynny sposób. Nigdy wcześniej, przez całą moją karierę nie zdarzyło mi się wpaść w lekko większy, niż przewidywałem poślizg w zakręcie i trafić w skałkę, która leżała na samym środku trasy. Normalnie obróciłoby mnie bokiem i postawiło w poprzek trasy. Tymczasem głaz podbił koło i można powiedzieć, że przeżyłem dachowanie na quadzie. Kiedy kibice pokazali mi filmy, które nakręcili otworzyłem szeroko oczy, gdyż nie spodziewałem się, że wypadek był aż tak poważny” – komentował ze szpitala usytuowanego na biwaku Rafał Sonik.
Zawodnik Orlen Team przeszedł serię bardzo specjalistycznych badań. Wszystko wskazuje na to, że jego ręka nie doznała poważnych obrażeń, jest jednak podejrzenie złamania. SupeSonik nie zamierza się jednak poddać. Jak twierdzi, kontuzje są wpisane w specyfikę tego sportu, a wypadek wzbogaci go o kolejne doświadczenie. Na trasę Dakaru zamierza powrócić, by ponownie zmierzyć się w walce o najwyższy stopień podium tej imprezy.