O tym motocykliście można mówić, że był przy kasie. I to dosłownie – gość pojechał po zakupy i zaparkował motocykl… tuż przy kasach w supermarkecie.
Nie oszukujmy się – większość z nas korzysta z przywileju poruszania się lekkim pojazdem i parkuje jak najbliżej wejścia do supermarketu. Ochrona zwykle się nie czepia, kiedy udajemy, że motocykl to rower. Ja osobiście nie ukrywam, że czasem mi nawet trochę głupio z tego powodu.
Po newsie, którego znalazłem na stronie chełmskiej policji stwierdzam jednak, że absolutnie nie mam się czego wstydzić – parkowanie pod sklepem to przejaw najwyższej kultury i obycia. Otóż w Chełmie policja podjęła interwencję wobec motocyklisty, który… wjechał do sklepu i zaparkował tuż przy kasach.
Nie wiadomo jak był cel – na pewno nie zrobienie zakupów, bo gość po prostu zaparkował i siedział na kanapie. Kiedy w sklepie pojawili się funkcjonariusze, mężczyzna zaczął trąbić. Badanie alkomatem nie wykazało obecności alkoholu w wydychanym powietrzu, motocyklista nie sprawiał także wrażenia, że znajduje się pod wpływem narkotyków.
Skąd zatem pomysł wjazdu do sklepu? Mam dwie hipotezy – albo chodziło o zakład, albo o odwrócenie uwagi ochrony i klientów od faktycznej roboty, na przykład obrobienia jakiegoś stoiska. Na to wskazywałoby użycie sygnału dźwiękowego.
Finalnie wesołego bikera zabrano do szpitala celem wykonania szczegółowych badań.
źródło: policja Chełm
Zostaw odpowiedź