Pojazd, który przekracza dopuszczalne dla urządzenia normy dźwiękowe, wjeżdża w obszar działania urządzenia należącego do francuskiej agencji Bruitparif (zajmującej się mierzeniem hałasu). 4 mikrofony „radaru” co dziesiąte sekundy mierzą poziom dźwięku otoczenia, a gdy wyłapią nadmierny hałas uruchamiają kamerę wymierzoną w drogę. Ta nagrywa przejeżdżający, głośny pojazd, a przede wszystkim jego tablicę rejestracyjną. Numery za pośrednictwem systemu informatycznego trafiają do elektronicznej bazy danych, gdzie znajdywany jest właściciel pojazdu. Ten dostaje dokument z prośbą o wskazanie kierującego pojazdem. Dalej historia toczy się już identycznie jak w przypadku klasycznej fotki za prędkość.
Mikrofony Medusy są tak czułe i w ten sposób skalibrowane, że są w stanie namierzyć pojazd, który przekracza normy hałasu, nagrywając ścieżkę jego przejazdu, a co za tym idzie potrafią bezbłędnie wskazać obiekt emitujący nadmierny poziom dźwięku. Tylko podczas pierwszego dnia trwania testów zrobiły to ponad 400 razy!
Poniżej wizualizacja – ilu osobom przejeżdżający nocą przez centrum Paryża skuter może zakłócić sen:
To trochę daje do myślenia…
Oczywiście technologia wyprzedza prawo i na razie nigdzie na świecie nie ma ustawy pozwalającej na ukaranie kierowcy za nadmierny hałas przy pomocy urządzenia automatycznego. Mamy jednak informację, że francuski rząd, podczas jesiennej sesji legislacyjnej, ma w planach dodanie do obowiązującego prawa klauzuli umożliwiającej takie działanie. Jednak najwcześniej pierwsze kary miałyby się posypać dopiero za dwa lata – po zakończeniu fazy testów.
Cóż, „Loud pipes save lives” – to dumne hasło motocyklistów, usprawiedliwiających ryczące silniki swoich pojazdów, już może nie wystarczyć jako argument za głośnymi wydechami.
Jak życie pokazuje, wszystkie nowinki techniczne idą do nas z Zachodniej Europy, ale z pewnym opóźnieniem. Jeżeli system sprawdzi się za Odrą, do kraju nad Wisłą na pewno też trafi. Kiedy? Obawiamy się, że pierwsze urządzenia pojawią się u nas za jakieś 5 lat…