Z reguły obecność dzieci wynika z działalności lub obecności ich rodziców. Są oczywiście wyjątki od tej reguły, ale zdarzają się na tyle rzadko, że służą jedynie jej potwierdzeniu. Jeśli więc gdzieś pojawia się dziecko, nawet tam, gdzie być go nie powinno, w pobliżu znajdziemy też i odpowiadającego zań rodzica, ewentualnie opiekuna, któremu jednak słowo 'opieka’ nie kojarzy się jednoznacznie z tym, co większości ludzkości.
Opieka nad dzieckiem z definicji ma za zadanie m.in. utrudnienie dziecku odebrania życia, uszkodzenia ciała lub zrobienia krzywdy sobie lub osobom znajdującym się w bezpośrednim sąsiedztwie rzeczonego dziecka. Nie będziemy się tutaj skupiać na pozostałych aspektach tego zagadnienia – są one oczywiste dla większości ludzi posiadających potomstwo. Zastanawia zatem fakt, skąd biorą się tacy dorośli – rodzice czy opiekunowie – jak pan zaprezentowany na zdjęciu obok. Zdjęcie to krąży po Internecie; zostało wykonane przez kierowcę TIR-a w Polsce, na polskiej drodze.
Rozumiemy, że są okoliczności usprawiedliwiające – upał uderzający do głowy panu z tyłu, upór rozpieszczonej dziewczynki, która tupie nogą, że chce quada, chroniczne otarcia i odparzenia występujące na skórze obojga w wyniku noszenia odzieży ochronnej i kasków, święte przekonanie, że na drodze publicznej nic nie może się nam stać, bo quad ma cztery koła oraz wiele innych. Pytanie tylko czy jakikolwiek normalny, przewidujący dorosły uzna te okoliczności za dostateczny argument?