Orlen Team jedzie coraz szybciej, mimo bardzo zmiennych warunków pogodowych na trasie. Na drugim etapie nie obyło się jednak bez problemów technicznych.
Wczorajszy etap prowadził zawodników dalej na północ. Trasa została rozdzielona dwiema dojazdówkami o łącznej długości 440 km. Sam OS dla motocyklistów liczył sobie 300 km. Zawodnicy jadący samochodami musieli pokonać OS dłuższy o 24 km. Kręta trasa obfitowała w wiele miejsc, gdzie motocykliści tracili kontakt kół z podłożem.
Wczorajszy etap okazał się mało szczęśliwy dla Łukasza Łaskawca jadącego quadem. „Łoker” na mecie zjawił się jako 28, czyli ostatni quadowiec. Na trasie zawodnik miał problemy z chłodzeniem paliwa.
„Odcinek specjalny był dość szybki wszystko wyglądało ok, pod koniec, jakieś 80 km przed metą zaczęły sie problemy. Zaczęło mi się gotować paliwo i przez to pompa nie podawała paliwa do wtrysku. Musiałem co 5 km stawać na jakieś 20 minut, czasem mniej, aby ochłodzić pompę. Ludzie są tu bardzo mili. Zawsze pomogą. Dawali mi wodę aby szybciej ochłodzić pompę. 10 km przed końcem odcinka spadł deszcz dzięki czemu mogłem dokończyć normalnie odcinek. Dojazdówka końcowa miała 330 km. Po 100 km znowu zaczęły się problemy. Na quadzie, przez awarię, spędziłem 13 godzin. Jestem dość zmęczony bardziej problemami niż samą jazdą. Udało się dojechać do biwaku wiec jedziemy dalej”.
Ostatecznie na pierwszym miejscu tego dnia wśród quadowców uplasował się Alejandro Patronelli. Zaraz za nim przyjechał Josef Machacek, który nadal utrzymuje prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Nieco więcej szczęścia tego dnia mieli polscy motocykliści. Marek Dąbrowski wskoczył do pierwszej dwudziestki w klasyfikacji generalnej Rajdu. Marek jechał wczoraj dość agresywnie, przez co kiedy dojeżdżał na biwak, jego opona właściwie nie istniała. Ostatecznie podczas drugiego etapu 33 Rajdu Dakar Dąbrowski uplasował się na 23 pozycji.
„Przejechałem 300 kilometrów po zakrętach i bardzo twardej nawierzchni. Oszczędzałem oponę, a jednak starłem ją praktycznie dokumentnie. Jutro muszę chyba przyjąć mniej agresywną strategię i bardziej dozować gaz, być może będę musiał trochę zwolnić, gdyż w przeciwnym razie mogę mieć problemy na długich etapach. Mój motocykl jest duży i ciężki, dodatkowo ma większy moment obrotowy niż mniejsze czterysta pięćdziesiątki to wszystko działa na niekorzyść mojego ogumienia.”
18 s po swoim teamowym koledze na metę dojechał Jacek Czachor, który zakończył ten dzień na 24 pozycji.
„Etap był znacznie ciekawszy niż wczoraj. Rywalizacja sprawiała mi dużą przyjemność. Musiałem jednak jechać w kurzu, gdyż startowałem w grupie, która była wypuszczana co 30 sekund. Na trasie miałem przygodę. W pewnym momencie na OS wbiegła duża spłoszona świnia i zablokowała drogę. Musiałem ostro hamować. Rzeczywiście mieliśmy z Markiem bardzo podobny czas. Nasze motocykle różnią się znacznie i każdy z nas jedzie trochę inną techniką. Naszym celem jest jednak rywalizacja z innymi zawodnikami, a nie między sobą”.
Drugi etap wygrał Cyril Despres. Było to jego 25-etapowe zwycięstwo w historii startów w Rajdzie Dakar. Po nim na mecie pojawił się Marc Coma. Jako trzeci wczorajszą rywalizację zakończył Lopez Contardo, jadący na Aprilii.
Kierowcy samochodów narzekali natomiast na zmienność pogody na trasie.
„Chyba siedem razy spotkał nas ulewny deszcz, później zaraz wychodziło słońce i robiło się momentalnie sucho. Mieliśmy opony raczej na piach więc tańczyliśmy, gdy powstawało błoto” – powiedział Krzysztof Hołowczyc po zakończeniu odcinka.
Krzysztof Hołowczyc ponownie zameldował się na mecie jako szósty. Dzięki temu załoga „Hołowczyc, Fortin” przesunęła się w generalce na piątą pozycję.
„Mógłbym mocniej zaryzykować i przyśpieszyć o kolejnych kilkadziesiąt sekund. To nadal będzie za mało na Carlosa Sainza, czy Nassera Al.-Atttiyah. Z drugiej strony za mną jest również kilku szybkich zawodników, którzy będą atakować. Musimy rozkładać równomiernie siły i jechać równym tempem, gdyż mamy jeszcze wiele odcinków specjalnych. Z taktyki wynika, że nie ma co za wszelką cenę atakować. Samochód sprawuje się rewelacyjnie, nie ma żadnej rysy, więc jest potencjał by trochę jeszcze przyśpieszyć. Na odcinku specjalnym straciliśmy kilka cennych sekund z powodu quada, który blokował nam drogę. Dawaliśmy mu sygnały by zjechał, ale jak się później okazało miał uszkodzony system alarmowy. Myślę, że przez to straciliśmy kilka sekund”.
Dzisiaj zawodnicy wyruszą na kolejny odcinek trasy prowadzący z San Miguel do San Salvador. Dojazdówka liczy 231 km. OS, w zależności od klasy, wynosi od 226 km dla ciężarówek do 521 km dla quadów i motocykli. Trasa została podzielona na dwie części oddzielone od siebie strefą neutralizacyjną. Pierwsza została wyznaczona wśród piasków i kanionów, natomiast druga poprowadzi zawodników po gliniastych i zielonych terenach.