Takie pytanie zadają sobie niektórzy policjanci z województwa małopolskiego, którzy z utęsknieniem oczekują efektów przetargu na nowe motocykle.
Poza Krakowem, wyposażonym w motocykle BMW, niewielkie miejscowości Zachodniej Małopolski nie mają się czym pochwalić. Komendy w Oświęcimiu, Olkuszu i Wadowicach na stanie mają Yamahy o pojemności 250 ccm. Mogą one osiągnąć zawrotną prędkość 110 km/h. To wystarczy, by złapać rowerzystę, ale szarżującej R1-ki już nie dogonią. Zresztą w Oświęcimiu są jedynie dwie maszyny. A motocyklistów łamiących przepisy znacznie więcej.
W Chrzanowie jest jeszcze lepiej. Tamtejsza policja dysponuje jednym skuterem marki Peugeot. Maksymalna prędkość jednośladu to 60 km/h. Zastosowanie można pominąć milczeniem, bo skuter raczej niczego nie dogoni.
Policjanci czekają z utęsknieniem na wyniki przetargu na motocykle. Teraz łamiący przepisy motocykliści są albo bezkarni, albo zatrzymywani przy pomocy radiowozów. Funkcjonariusze przyznają, że w organizowaniu blokad niejednokrotnie pomagają im inni kierowcy. Sytuacja małopolskiej drogówki zmienić się ma w drugiej połowie tego roku, gdy na ulice województwa trafią motocykle Triumph Tiger 1050 i Hondy CBF1000.
Do tej pory mamy szczerą nadzieję, że motocykliści z Zachodniej Małopolski znajdą sobie własną motywację do rozsądnej jazdy, zgodnej z przepisami.