Podwarszawski Sękocin Nowy przy Al. Krakowska 81 wzbogacił się o miejsce, gdzie motocykliści będą czuć się jak u siebie w domu. Brzmi wzniośle? Oszem, bo po wejściu do środka z wrażenia zaparło mi dech, a ręce same rwały się, by przecierać niedowierzające oczy… Czyżby jakość, a nie „jakoś” nareszcie zawitała do naszego nadwiślańskiego kraju? Jeżeli nie mieliście wcześniej do czynienia z dużymi, zachodnimi salonami, to uprzedźcie swojego lekarza pierwszego kontaktu – możecie do niego zawitać z krytycznymi oznakami szoku.
Już chwilę po wejściu do środka widać, że postarano się aby wszystko miało ręce i nogi. Cała powierzchnia salonu podzielona jest między poszczególne marki. I tak na dole największe „stoiska” mają Kawasaki, KTM oraz Suzuki. Modeli poszczególnych marek jest naprawdę dużo, tak więc multibranding nie oznacza kilku pojazdów „na krzyż” od każdego. Poza tym, przynajmniej jak na mnie, świetne wrażenie zrobiła bogata oferta gadżetów poszczególnych marek. Przyznaję się – tuż po pobieżnym obejrzeniu motocykli pobiegłem sprawdzać w co to by się można było ubrać z oferty „casual” KTM`a oraz który egzemplarz parasola Kawasaki lepiej pasowałby na plażę. Istny raj dla motocyklistów, którzy wszędzie, nawet na co dzień chcą podkreślać swoją motocyklową pasję.
Jak tylko uda nam się powstrzymać ślinotok na widok takiej ilości błyszczących motocykli pod jednym dachem, kontratak ze strony Free&Fun przychodzi, gdy tylko udamy się na pierwsze piętro. Takiej ilości kurtek, spodni, rękawiczek, butów i kasków nie widuje się często! Ba, wątpię czy aby na największych targach motocyklowych w Polsce człowiek znalazł większą ilość motocyklowego dobra. Poza tym na tym samym piętrze znajdziemy prawdziwe zagłębie quadowe, a tam m.in. pojazdy Bombardier, CanAm, Polaris i Lucky Star. Poza tym mniejsze, ale nie mniej ciekawe stoiska prezentują Piaggio, Vespa, Gillera i Malagutti.
Swoją drogą według nas, właśnie takie miejsca, gdzie pod jednym dachem człowiek może przebierać w ofercie kilku firm i ubrać się od stóp do głów mają świetlaną przyszłość. Przykład może mało wyszukany, ale… wystarczy przyjrzeć się sukcesom supermarketów. Człowiek może sobie poprzymierzać, pomarudzić, wybrać najodpowiedniejszy dla niego sprzęt, a nawet jak nie ma zamiaru zakupić, to przynajmniej poogląda sobie więcej, niż w największym nawet salonie firmowym.
Odejdźmy jednak od tej dygresji i wróćmy do wydarzeń z 5tego kwietnia. Otóż jak nietrudno się domyślić, sam salon jedyną atrakcją nie był. Wszyscy odwiedzający mogli wziąć udział w krótkiej wyprawie quadami w teren. Poza tym przygotowano kilka konkursów oraz gwóźdź programu w postaci występu Raptownego. Sam Raptowny skarżył się nieco na śliską kostkę, po której przyszło mu jeździć, niemniej jednak udało mu się podgrzać atmosferę licznymi driftami, wheelie, stoppie i paleniem gumy, łącznie z efektownymi chainsaw`ami.
Podsumowując, polski rynek poczynił ogromny krok naprzód. Takie salony jak Free&Fun powinny znaleźć się w całej Polsce. Epoka zimnych, ciemnych i zapyziałych nor, gdzie „pan Zenek” prezentował w urągających warunkach pojazdy potencjalnym kupcom powoli odchodzi w niepamięć. Miejmy nadzieję, że właściciele odniosą sukces, a widząc go, inwestorzy szybko podłapią temat, że takie atrakcyjne podanie towaru zdecydowanie bardziej przyciąga zainteresowanych.