Informacja ta brzmi jak ponury żart, ale niestety nim nie jest. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju chce wprowadzić do egzaminów praktycznych ocenę z ecodrivingu. Cóż to takiego? Otóż kursant będzie oceniany nie tylko pod kątem prawidłowego wykonania manewrów, ale również płynności prowadzenia i tym samym oszczędnej jazdy. Przekłada się to oczywiście na ograniczenie zużycia paliwa i może przy okazji uratować tyłki kilku niedźwiedzi polarnych i zapobiec wstrzymaniu opadów śniegu w Alpach.
Pomysł tym razem nie wyszedł bezpośrednio od rodzimych polityków, ale od unijnych. W dyrektywie dotyczącej egzaminów na prawo jazdy jest mowa o tym, że kandydat musi wykazać się umiejętnością jazdy w sposób bezpieczny i energooszczędny. Wprowadzenie tego zapisu w Polsce wydaje się być nieuchronne, a instruktorzy i egzaminatorzy przyznają, że sprawdzenie umiejętności z zakresu ekologicznej jazdy będzie graniczyło z cudem. Można oczywiście przed wyjazdem na miasto zerować wskaźnik zużycia paliwa w komputerze lub obserwować kątem oka chwilowe spalanie, ale sami przyznacie, że brzmi to absurdalnie. W przypadku motocykli zadanie jest utrudnione, ponieważ tylko Kawasaki i Suzuki używane w ośrodkach egzaminacyjnych posiadają taką opcję, a Yamaha już nie.
Czy przepis faktycznie wejdzie w życie? O tym przekonamy się w lipcu. Informacja pojawiła się po raz pierwszy w Głosie Wielkopolskim i jest w niej jedynie wypowiedź przedstawiciela Instytutu Transportu Samochodowego. Sprawdziliśmy inne kraje i zapisy o ecodrivingu znajdują się między innymi w Szwecji, Estonii, Irlandii i Anglii.