Spis treści
BMW F700GS to trochę taki kopciuszek w palecie ofertowej BMW. Nie jest krzykliwy, przesadnie udziwniony czy ekstrawagancki. Ale to BMW sprawdza się doskonale do wypełnienia innego zadania. Jest prawdziwym bohaterem dnia codziennego.
Zobacz testy innych motocykli BMW:
Wyścigowe wersje BMW S1000RR w mocnym porównaniu w Walencji
BMW R 1200RS – motocykl, z którego nie chciałem zsiadać
BMW R1200R – „dzieło sztuki użytkowej”
BMW S 1000 XR: szaleństwo po niemiecku
Mając ten motocykl, pewnie ani razu nie pochwalimy się w szerszym gronie, że mamy GS-a. Ani BMW w ogóle. Bo to taki trochę przeciętniak: ani „prawdziwe” BMW, a tym bardziej GS. To skróty, które zobowiązują. BMW F700GS nie ma jakiś specjalnych ambicji terenowych, więc koledzy spod znaku GS Adventure raczej nie przyjmą nas do swego grona. Nie usłyszymy od nich zaproszenia w stylu: „O! Masz GS-a. To świetnie, bo właśnie montujemy ekipę na wypad do Maroka…”. Większość turystów także może popatrzeć z ukosa, polerując swoje ponad 150-konne autostradowe Orient Expressy. Ale kiedy na zachodzie Europy widzi się zaparkowane na ulicach wielkich miast stare, dwuzaworowe boksery Beemki z przebiegami po 100 000 km i więcej, które od trzydziestu lat z okładem codziennie dowożą swego właściciela do pracy, to przychodzi na myśl, że F700GS jest właśnie ich następcą.
BMW F700GS nie służy do brylowania pod modną knajpą i nawet fajnie wyglądająca, czerwona rama tego nie zmieni. Ale to przestaje mieć znaczenie, kiedy uświadomimy sobie, że nasz F700GS jest mistrzem w zupełnie innej dziedzinie.
Można nim bowiem jeździć dużo i niemal bez przerwy i nie mieć go dosyć. Pewnie nie będziemy mieli wypieków schodząc do garażu, ale podczas jazdy niczym nas nie zirytuje, nie rozdrażni. Będzie po prostu jechał. Jest poprawny do bólu i niemal tak samo nudny. Jest trochę jak ulubione rękawiczki. Właściwie ich nie zauważamy, ale kiedy nie ma ich na naszych dłoniach, czegoś nam bardzo, ale to bardzo brakuje. Właśnie tak jest z F700GS.
BMW F700GS – wytrawny zawodnik dojazdów do pracy
Motocykl trafił do redakcji i przeważającą część czasu służył jako pojazd codziennego użytku. Wiele razy dowoził mnie z domu do pracy i z powrotem. I wówczas ten przydługawy, może nawet nieco pokracznie wyglądający, żeby nie powiedzieć „psowaty” pojazd udowodnił, że w tej dziedzinie jest niezwykle wytrawnym zawodnikiem. Codzienne dojazdy do pracy – owszem, nie jest to szczyt ambicji „prawdziwego motocyklisty”, ale kiedy zaczynamy podchodzić do motocykla jak najbardziej użytkowo, okazuje się, że F700GS jest mistrzem w tej dziedzinie.
Jego cena nie jest może niska (38 600 zł za wersję podstawową), ale na pewno wyważona, biorąc pod uwagę resztę oferty BMW, i nie przyprawiająca o zawrót głowy w konfrontacji z konkurencją.
Nie możemy zapomnieć o tym, że wcale nie jest to pojazd niskobudżetowy i jeśli tylko mamy na to ochotę, możemy go całkiem nieźle doposażyć. BMW nie raz udowodniło nam, że każda „fanaberia” dotycząca dodatkowego wyposażenia okazuje się niezwykle przydatnym dodatkiem właśnie w codziennym użytkowaniu. A już chyba nikomu nie trzeba udowadniać, że takie udogodnienie jak podgrzewane rączki kierownicy naprawdę działają. Elektroniczne zawiadywanie zawieszeniem w BMW też mało kto uważa za zbytek.
W F700GS także możemy zamówić to udogodnienie. Jest to jednak nieco okrojona wersja. „Mała ESA” różni się od tej, jaką znamy z większych maszyn BMW. „Z przycisku” na kierownicy obsługujemy jedynie wyborem trybu pracy zawieszenia („Sport”, „Normal” lub „Comfort”), za to ustawienie napięcia wstępnego sprężyny tylnego elementu resorująco-tłumiącego podlega już naszej, jak najbardziej manualnej interwencji za pomocą pokrętła.
O szwajcarskim charakterze BMW F700GS – na następnej stronie>>>
BMW F700GS – jakbym jeździł Szwajcarią
Samo zawieszenie jest bardzo neutralne w prowadzeniu i niczym nie zaskakuje. Chciałoby się powiedzieć, że jest „poprawne” lub „nijakie”, ale to byłoby zwyczajnie krzywdzące, choć, czy ja wiem? Może właśnie dla kogoś może być to argument „za”. Bo czy chirurgicznej precyzji, absolutnej kontroli i błyskawicznej reakcji na najmniejszy nawet sygnał od kierowcy wymagamy od tego typu pojazdu? Chyba właśnie spokój, wyważenie, przewidywalność i komfort są tu na pierwszym planie. A tego nie można odmówić siedemsetce. I możemy mieć pewność, że F700GS raczej nie rozbudzi naszych sportowych ambicji. Dzięki temu MotoGP nadal będziemy tylko oglądać, zamiast odtwarzać najatrakcyjniejsze fragmenty sezonu na osiedlowych alejkach.
W gruncie rzeczy BMW F700GS jest absolutnie neutralne. Jakbym jeździł Szwajcarią.
Oczywiście miasto to nie jedyne miejsce, w jakim sprawdziliśmy poczciwego (bo to słowo pasuje do niego jak mało które) GS-a. Na trasie wykazał się konsekwencją i rzetelnością dobrze nakarmionego i kochanego muła. Nie jest może za szybki. Choć katalogowo jego prędkość maksymalna oscyluje w okolicach 190 km/h i udało się nawet do niej zbliżyć, to już pierwsze kilometry pokazują, że wysokie prędkości nie są jego żywiołem. Powyżej 140 km/h nie łapie może zadyszki, ale widać, że to tempo nie sprawia silnikowi przyjemności. Co ciekawe. Dość niska szyba całkiem sprawnie odchyla strugę powietrza nawet i przy 160 km/h i pod względem aerodynamicznym daje zaskakująco wysoki komfort podróżowania.
Zbiornik umieszczono charakterystycznie dla serii F – pod siodłem. Motocykl tankuje się dość wygodnie, oczywiście, jeśli podjedziemy z dobrej strony do dystrybutora. Wizyty na stacji nie będą z resztą należały do częstych, bo przy spalaniu, jakie generował podczas naszej znajomości mały GS (5,5 l/100 km), zasięg powinien wynieść niemal 300 km. Szkoda, że komputer pokładowy nie podaje nam zasięgu, jaki możemy przejechać na pozostałym w zbiorniku paliwie i ogranicza się do włączenia licznika przejechanych na rezerwie kilometrów.
BMW F700GS – bardziej dla użytkownika niż motocyklisty
Podczas używania BMW w ruchu miejskim największym zaobserwowanym minusem była nieco niska wartość momentu obrotowego w niskim zakresie obrotów. Podczas ruszania, gdy nieco zbyt oszczędnie przekręciliśmy rączkę gazu, F700GS potrafił nam zgasnąć. Parę Nm w okolicach obrotów biegu jałowego zapewne poprawiłoby ten mankament.
Skrzynię biegów można uznać za dobrą. Jak całemu motocyklowi – trudno jest cokolwiek zarzucić, ale nie sposób powiedzieć, że wdrapuje się na wyżyny. Na pewno nie mogę uznać jej za wzór do naśladowania. Jest po prostu dobra –na pewno nie wybitna.
BMW F700GS można zarzucić brak emocji czy sportowych aspiracji. Ale przecież nie każdy tego szuka w motocyklu. To propozycja bardziej dla „użytkownika motocykla” niż „prawdziwego motocyklisty”.
BMW F700GS jest niezwykle wygodny i megaskuteczny. Nie rozbudzi naszych sportowych ambicji, ale bez wątpienia wygodnie i dość ekonomicznie zawiezie nas w każde miejsce, w jakie postanowimy dotrzeć. I dziś, i jutro, i pojutrze, i zawsze, kiedy będziemy tego potrzebowali.
Zobacz dane techniczne BMW F700GS w naszym katalogu motocykli
Zostaw odpowiedź