W dniach 21-22 sierpnia w Gdańsku na Placu Zebrań Ludowych mieliśmy niecodzienną okazję przyjrzeć się na jednej imprezie kilku popularnym sportom ekstremalnym oraz dziedzinom życia, które ogólnie można nazwać „zajawką”.
Wszystko to dzięki organizatorom Baltic Games, którzy zorganizowali zawody BMX, deskorolkowe, skimboardowe, koncerty, miejsce dla graficiarzy oraz to, co interesowało naszą redakcję najbardziej – pokazy Freestyle Motocrossu w wykonaniu Bartka Ogłazy, Darka Kłopota, Marcina Łukaszczyka i Krzysztofa Gronostaja.
Pokazy odbywały się w piątek i sobotę. Nie ma co ukrywać, że gwiazdą FMX-u był Bartek Ogłaza, który bezbłędnie lądował każdy trik na, przygotowanym przez Grzegorza Czerwca, mobilnym lądowisku. W wykonaniu Bartka mogliśmy oglądać takie triki, jak: cliffhanger, stripper, lazy boy, superman setgrab, can can oraz świetnie wyciągnięte, robiące chyba największe wrażenie na publiczności whipy.…nie ma co ukrywać, że gwiazdą FMX-u był Bartek Ogłaza, który bezbłędnie lądował każdy trik…
O wielkim pechu może mówić Marcin Łukaszczyk, który w piątek, po niefortunnym lądowaniu, doznał kompresyjnego złamania obu nóg. Cóż, FMX to prawdziwy hardcore, kiedy zawodnicy na BMX-ach, kręcąc backflipy, zaliczają glebę. Zazwyczaj kończy się to jedynie obtarciami i siniakami. Podczas skoku motocyklem na odległość prawie 21 metrów każdy, nawet najmniejszy, błąd może skończyć się tragicznie.
Z kolei olbrzymiego farta miał Darek Kłopot. Zawodnik po prawie rocznej przerwie w jeździe postanowił się nie patyczkować i od razu skoczyć backflipa. Niestety, już przy najeździe na rampę widać było, że dobrze się to nie skończy. Darek nie dokręcił flipa i całkiem solidnie, jeszcze w pozycji głową do dołu przywalił w zeskok. Następnie, nieco kulejąc, wsiadł na motocykl i ponownie spróbował wykonać backflipa, niestety, z podobnym skutkiem. W efekcie w motocyklu wygiął się subframe i uszkodziło się kilka drobnych elementów osprzętu, a organizatorzy i publiczność najedli się niezłego strachu. Niewielką glebę zaliczył również „Grono”, ale, na szczęście, nic poważnego ani jemu, ani jego Suzuki RM 250 się nie stało.
Jak widać, emocji nie brakowało, pogoda była wręcz idealna, a mnie osobiście bardzo pozytywnie zaskoczyła publiczność, która, chociaż nie reagowała tak żywiołowo jak chociażby na fenomenalnym pod tym względem Red Bull Seaside Tour w Sopocie, to przybyła licznie, mimo późnej godziny pokazów (FMX startował o 21.45). Oby więcej takich imprez, bo właśnie już po frekwencji doskonale widać, że Freestyle Motocross z roku na rok zdobywa coraz większe uznanie w Polsce. Miejmy zatem nadzieję, że zobaczymy się na Baltic Games w przyszłym roku.
Redakcja życzy Marcinowi szybkiego powrotu do zdrowia!