Właśnie startują największe europejskie targi motoryzacyjne w Genewie. Będzie na nich prawie wszystko – oprócz jednego – kuso ubranych hostess. Zabraknie dekoltów, szpilek, obcisłych leginsów. Dlaczego?
Ta amerykańska, jak mniemamy, myjnia motocyklowa, jest zdecydowanie przeinwestowana. Jeden motocykl myją trzy, wyjątkowo niewykwalifikowane pracownice. Aktywna piana jest wszędzie, tylko nie na motocyklu, pracownice nie mają ubiorów ochronnych, są całe mokre – to pogwałcenie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy (BHP)!
Czy także nie lubicie walki z ogumieniem? Pół biedy, kiedy ma się dostęp do demontażownicy i umie się nią pracować. Gorzej, kiedy wymiany musimy dokonać ręcznie.
Choć wielu wydawało się to niemożliwe, to nadal produkuje się motocykle, które rozbudzają zmysły nawet tych, którzy twierdzą, że widzieli i słyszeli już wszystko.
Owszem, czasem coś pójdzie nie tak, ale i tak kochamy ten sport. I wcale nie poddajemy się najniższym instynktom i nie zgadzamy się, że to, co najbardziej cieszy, to nieszczęście innych, ale czasami widząc niektóre kadry z tego materiału trudno jest nie uśmiać się do łez.
O ile o dziełach sztuki trudno jest polemizować w kategoriach: po co to powstało, o tyle w tym przypadku trudno jest zrozumieć, co autor miał na myśli. No i czy można to rozpatrywać w kategoriach sztuki. Drewniany twór przypominający motocykla nie jeździ, za to hałasuje.
Kiedy wydaje się wam, że widzieliście już wszystko, co można zbudować i nazwać to potem motocyklem pojawia się takie coś i wymusza zweryfikowanie poglądów na temat budowy i ograniczeń stylistycznych przy tworzeniu jednośladów.