VI Runda WMMP, Tor Poznań - Szybko, ostro, chwilami kontrowersyjnie - Motogen.pl

Sezon 2008 w wyścigach motocyklowych wydaje się strasznie krótki. Ostatnia runda, zamiast zwyczajowo we wrześniu, odbyła się już w ostatni weekend, a to ze względu na to, że w dniach 20−21.09 na Torze Poznań zagoszczą zawodnicy Pucharu Europy.
 

Z uwagi na to, że większość zawodników w czołówce miała minimalne różnice punktowe w klasyfikacji generalnej, napięcie wzrastało z każdą godziną począwszy od pierwszego dnia treningów. Spokojny mógł być jedynie Andrzej Chmielewski, który już wcześniej zagwarantował sobie tytuł Mistrza Polski w klasie Superstock 600. Bezkonkurencyjny w tym sezonie Paweł Szkopek, od początku przełamujący wszystkie bariery i bijący kolejne rekordy toru, zapowiadał walkę do ostatnich metrów. Opuszczając część wyścigów Mistrzostw Polski na rzecz Pucharu Europy, nie zebrał radykalnie większej ilości punktów, która gwarantowałaby mu najwyższe miejsce na pudle w generalce. Najciekawiej jednak zapowiadała się rozgrywka między Irkiem Sikorą, który zmienił sprzęt na Hondę CBR 1000RR, a Januszem Oskaldowiczem, jadącym na R1, pożyczonej od… Sikory! Tak, dokładnie. Irek, mimo tego że nie do końca dogadywał się z nowym sprzętem, wykazał maksimum dobrej woli, pożyczając Oskaldowi swojego Superbike (przypominamy, że w wyniku kradzieży Janusz stracił swoje motocykle oraz cały osprzęt niezbędny na wyścigach). Już od piątku, patrząc na niebo, nie było 100% pewności, czy pogoda dopisze. Były chwile, kiedy niebo groziło opadami, ale finalnie pogoda okazywała się łaskawa dla zawodników, nie zalewając toru hektolitrami wody.
 

Piątek przebiegł spokojnie, bez większych ekscesów. Daniel Bukowski testował swoją R6 z pożyczonym silnikiem. Nawet nie narzekał na wstępie na brak kilku kucyków mechanicznych, którymi różni się silnik przygotowany do wyścigów. Wręcz przeciwnie, był zadowolony z faktu, że może jechać w ostatniej rundzie, mimo że pomoc przyszła w ostatniej chwili. W „litrach” sporą niespodziankę sprawił wszystkim Hubert Tomaszewski, wykręcając w kwalifikacjach najlepszy czas. Do sobotniego Superpole wyjechał jako ostatni i finalnie zakończył jazdę na 3. pozycji, tuż za braćmi Szkopkami (pierwszy, jak zwykle, Paweł, drugi − Marek). Hubert przyznał się, że chciał być minimalnie drugi, ale popełnił kilka mniejszych i większych błędów, które odebrały mu podczas mierzonego okrążenia cenne ułamki sekund. Mimo wszystko, już sobotni wyścig zapowiadał się arcyciekawie. Szybki na deszczu Sławek Grausam dopingowany przez Jakuba Rymkiewicza z Honda Poland, z nadzieją spoglądał w niebo. Jednak do chwili wyjazdu z depot nie spadła ani jedna kropla i wyścig zdecydowanie zaliczono do „suchych”. Na pierwszych polach startowych ustawili się Paweł i Marek Szkopkowie, tuż za nimi Hubert „Rzeźnik” Tomaszewski i Bartek Wiczyński, nie odpuszczający Walkowiakowi, ustawionemu gdzieś za plecami Bartka. Oskald w kwalifikacjach wywalczył sobie pozycję przed Sikorą, więc na samym starcie można było wyczuć w powietrzu niesamowite napięcie. Tym bardziej, że Marek Szkopek potrzebował podwójnego zwycięstwa podczas ostatniej rundy, aby wskoczyć na trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej i zająć miejsce na podium. Jeszcze przed rundą, w informacji prasowej Dialog Racing Team pojawiła się informacja o tym, że cały zespół będzie pracował na sukces Marka – wszystko dla „Mikro”. Nikt jednak do końca nie zdawał sobie sprawy, jak miało to wyglądać. Tuż po starcie prowadzenie objął Marek Szkopek, rwąc w dzikim tempie do przodu. W pierwszej chwili nawet ludzie zgromadzeni na prostej startowej nie byli pewni, kto prowadzi, myśląc, że Paweł z okrążenia na okrążenie zyskuje coraz większą przewagę. Jednak kiedy w oczy rzucił się kask z żółtymi motywami, zapanowała konsternacja: za plecami Marka, coraz bardziej uciekającego reszcie stawki, jechał jego brat, Paweł, skutecznie blokujący Walkowiaka oraz większość stawki wyścigu. W grupie jechali Walkowiak, Oskaldowicz, Wiczyński, Tomaszewski, Bardziak, jednak żaden z nich nie był w stanie zaatakować ani tym bardziej wyprzedzić wyraźnie bawiącego się z nimi Pawła! Cała zabawa powtarzała się na każdym okrążeniu. Jeżeli któryś z zawodników zdołał wyprzedzić Pawła, był natychmiast kontrowany – Szkopek wyprzedzał i w dalszym ciągu skutecznie blokował. Na trzynastym kółku, na wejściu w Dużą Patelnię (pierwszy zakręt za prostą startową), przy ogromnej prędkości, Janusz Oskaldowicz uderzył w tył motocykla Marcina Walkowiaka. Obaj zawodnicy wypadli z toru. Marcin natychmiast poszedł w kozły wraz ze sprzętem, natomiast Janusz z prędkością ok. 200 km/h utrzymał się na motocyklu. Mając w perspektywie uderzenie w opony i bandę, poszedł z motocyklem w żwir. Wypadek wyglądał bardzo groźnie, na tor natychmiast wyjechały karetki, a obaj uczestnicy kraksy zostali przewiezieni do ambulatorium. W klasie Superstock bezapelacyjnie zwyciężył Marek Szkopek, za nim metę przekroczyli Bartek Wiczyński i Adam Badziak. W Superbike pierwszą pozycję dowiózł do mety Paweł Szkopek, drugi na mecie zameldował się Hubert Tomaszewski, a trzeci był przesympatyczny Duńczyk, Ken Jensen.