Motocykliści i nie tylko walczą o Tor Lublin, mieszkańcy Lublina walczą z torem. Niestety, nadal nie wiadomo, komu uda się wygrać i czy możliwe jest porozumienie między miłośnikami sportów motorowych i miłośnikami świętego spokoju.
Sytuacja Toru Lublin jest mocno niepewna już od dłuższego czasu. Zdaniem urzędników, liczne skargi mieszkańców osiedla, które powstało tuż przy obiekcie, sprawiły, że lubelski oddział PZM rozważa zamknięcie toru w przyszłym sezonie. Kolejny problem to zwiększenie opłat za wieczyste użytkowanie obiektu, które poprzednie władze Lublina chciały podnieść z dotychczasowych 30 000 złotych rocznie do 120 000 złotych. Sprawa jest w sądzie i powołany ma zostać biegły rzeczoznawca, który wyceni czy rzeczywista opłata za użytkowanie obiektu będzie podniesiona do tej wysokości. Także poprzednie władze Lublina zdecydowały o sprzedaży gruntu deweloperowi, który stworzył w sąsiedztwie toru osiedle mieszkaniowe. Jego mieszkańcy wnoszą teraz skargi na hałas i zapach palonej gumy, który utrudnia im życie i zakłóca spokój. Przeciwko nim z kolei stają motocykliści, którzy podnoszą kwestię konieczności posiadania takiego obiektu, który korzystnie wpływa na rozwój Lublina, a także wychodzi naprzeciw potrzebom wciąż rozwijającego się sportu motorowego w Polsce.
Prezes PZM Lublin, pan Waldemar Czerniak, nie może na chwilę obecną udzielić wiążącej informacji, co stanie się z Torem Lublin w przyszłym sezonie. Decyzje w tej sprawie zostaną, jego zdaniem, podjęte najwcześniej pod koniec października tego roku.
Pani Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prasowy Prezydenta Miasta Lublin: „Po zaproponowaniu przez UM Lublin wysokości kwoty, jaką PZM Lublin musiałby płacić za wieczystą dzierżawę obiektu, PZM zwrócił się do sądu o ustalenie, czy podwyżka jest zasadna. Sąd zdecydował, że w najbliższym czasie powołany zostanie rzeczoznawca, który zbada sprawę i urealni kwotę, jaką PZM będzie musiał uiścić w zamian za dzierżawę. Urząd Miasta chciałby zawrzeć ugodę z PZM Lublin, natomiast czekamy wciąż na decyzję sądu dotyczącą samej wyceny. W kwestii licznych skarg mieszkańców osiedla sąsiadującego z torem także należy dążyć do ugody. Poprzednie władze miasta wydały zgodę na budowę osiedla w tak bliskim położeniu toru Lublin, co było kardynalnym błędem, jednak będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, by znaleźć inną lokalizację. Wstępny wybór padł na miejscowość Jawidz, w gminie Spiczyn niedaleko Lublina, gdzie na rozległym terenie byłego wysypiska śmieci można by stworzyć cały kompleks sportowy przeznaczony do uprawiania sportów motorowych. Wymaga to jednak m.in. zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, co może trwać nawet 9 miesięcy. Rozmowy z gminą wciąż trwają, ale mamy nadzieję, że uda się je zakończyć pozytywnie dla wszystkich zainteresowanych istnieniem takiego obiektu stron”.
Na Facebooku zainicjowano akcję „Ratujmy Tor Lublin”, w ramach której motocykliści i kierowcy samochodów zamierzają zwrócić uwagę opinii publicznej na problem braku zainteresowania losem obiektu. Michał Kawka, twórca profilu, powiedział nam w rozmowie: „Kiedy przeprowadziliśmy ankiety wśród mieszkańców bloków położonych najbliżej toru, okazało się, że na 144 ankietowanych, 103 opowiedziało się nie za likwidacją toru, a za otoczeniem go ekranami dźwiękochłonnymi. Chcemy uświadomić ludziom, że dopiero od niedawna miasto zaczęło mówić o działaniach prowadzonych w celu przeniesienia toru, jednak nie mamy żadnych oficjalnych potwierdzeń, od kiedy, w jaki sposób i czy w ogóle działania takie były podejmowane. Mówi się o przeniesieniu toru na teren zamkniętego wysypiska, jednak nikt nie wspomina o tym, kto miałby finansować budowę nowego obiektu i jakie będą koszty przygotowania terenu pod budowę asfaltowego toru”. W ramach obrony Toru Lublin odbędzie się także akcja, na którą organizatorzy zapraszają motocyklistów i kierowców samochodów. W niedzielę, 18 września, o 18.00 wjadą oni na tor i na krótką chwilę włączą silniki na najwyższe obroty. Michał Kawka wyraził nadzieję, że być może na obiekcie pojawią się przedstawiciele władz Lublina i PZM, z którymi uda się porozmawiać.
W chwili obecnej najważniejszą kwestią pozostaje nie dopuszczenie do sytuacji, w której zamknięty zostanie istniejący obiekt, a na powstanie kolejnego czekać trzeba będzie kilka lat. Wciąż jednak nie wiadomo czy i kiedy uda się osiągnąć kompromis między interesami miasta Lublin i jego mieszkańcami, Polskiego Związku Motorowego i użytkowników toru, którym zabrany zostanie jeden z niewielu w Polsce obiektów, na którym mogą bezpiecznie praktykować.