Spis treści
Nowe prawo od 1 czerwca nakazuje utrzymanie konkretnego odstępu na trasach szybkiego ruchu. To chyba wciąż nie działa… A powinno!
Autostradami i drogami szybkiego ruchu jeżdżę dość często i pomimo nowego prawa obowiązującego już ponad miesiąc (od 1 czerwca), nie zauważyłem, aby kierowcy oraz motocykliści skutecznie stosowali się do nowej zasady utrzymania określonego odstępu.
Jeszcze do niedawna obowiązkiem było utrzymanie „bezpiecznego, ale nieokreślonego” odstępu od pojazdu poprzedzającego. Ale już od 1 czerwca 2021 odległość ta została jasno wyznaczona na autostradach i drogach szybkiego ruchu.
PoRD, art. 19, pkt 3a:
„Kierujący pojazdem podczas przejazdu autostradą i drogą ekspresową jest obowiązany zachować minimalny odstęp między pojazdem, którym kieruje, a pojazdem jadącym przed nim na tym samym pasie ruchu. Odstęp ten wyrażony w metrach określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę. Przepisu tego nie stosuje się podczas manewru wyprzedzania.”
Czyli na autostradach i drogach ekspresowych, na przykład jadąc 140 km/h, należy utrzymać odległość 70 metrów. Nikt nie ma miarki w oczach, dlatego w wystarczającym określeniu tej odległości pomóc mogą słupki drogowe, które rozmieszczono co 100 metrów.
Utrzymanie odstępu dotyczy także motocyklistów
Motocykle na drogach mają zupełnie inną dynamikę ruchu – najczęściej sprawniej przyspieszają, skuteczniej zmieniają kierunki, zajmują mniej powierzchni. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, aby prawo miał obowiązywać jednoślady w mniejszym stopniu. Po prostu zdaję sobie sprawę, że motocyklistom zdarza się jeździć inaczej… Mi także.
Jest jednak coś, co łączy pojazdy o dowolnej liczbie kół, a tym czymś dystans pokonany w czasie. Jadąc wspomniane wyżej 140 km/h, w ciągu zaledwie dwóch sekund, przemierzasz w przestrzeni aż siedemdziesiąt osiem metrów (78 m!).
Czy w ciągu dwóch sekund, jadąc względnie zrelaksowany i nie spodziewając się niespodziewanego, jesteś w stanie ominąć przeszkodę hamując, albo zahamować bez omijania? Może tak, a może nie.
Jak to jest z odstępem?
Kilka lat temu uczestniczyłem w ciekawym ćwiczeniu na torze, wskazujące właśnie problem odstępu pomiędzy pojazdami. Wiedzieliśmy, że trzeba reagować natychmiastowo, a mimo wszystko zatrzymywaliśmy się „w bagażniku” poprzedzającego pojazdu. Dobrze, że warunki były kontrolowane, na sąsiadującym pasie ruchu, więc w sumie „obok bagażnika”. Ale od tamtej pory pojęcie „bezpiecznego” odstępu postrzegam trochę inaczej. Chociaż z bólem przyznaję, że nie zawszę wspomniany odstęp stosuję.
Tak jak wspomniałem – sporo jeżdżę polskimi trasami kategorii S i A, no i niestety poprawy wciąż nie ma. Szczególnie Autostrada A2 w stronę Warszawy to jakby oddzielny byt rządzący się własnymi prawami ruchu.
Co ciekawe, nie tylko kierowcy puszek, ale także motocykliści trzymają się zbyt blisko. Ostatnio, jadąc motocyklem, pewien narwany kierowca samochodu „usiadł” mi na tylnym kole. Dawno nie czułem takiego stresu…
Gdzie upatrywać braku zmiany nawyków kierowców? To już temat na dłuższą rozprawkę, ale ja celuję w nieskuteczną kampanię informującą o nowych przepisach…
Chwila nieuwagi – przykład na filmie
A wystarczy tylko chwila. Nie wierzycie? Napatoczył mi się dziś taki film. Pochodzi aż z 2016 roku i to z USA, ale ten przykład jest „ponadczasowy”. Grupa motocyklistów jedzie trasą szybkiego ruchu o wielu pasach. Jeden z nich radośnie daje na gumę. Niestety nie zauważa, że z przodu pojawia się korek. Próbuje hamować, szczęśliwie omija kolegów. Ale za to z impetem uderza w samochód z przodu… Taka niepozorna głupota, prawda?
Zostaw odpowiedź