autor: Paweł Włodarczyk
Nie jestem w stanie zliczyć, ile już razy byłem zmuszony wykonać ćwiczenia praktyczne z hamowania awaryjnego, gdy podczas jazdy główną drogą (często turystycznie i z kompletem kufrów) pojawiał się tuż przede mną „mistrz kierownicy” startujący z drogi podporządkowanej. Na szczęście zawsze udawało mi się uniknąć szlifu i dzwona, a rzeczony kierowca czasem przeprosił. Częściej jednak puszkarz, zadowolony z efektów swojego wymuszenia, kontynuował podróż, a ja zbierałem myśli i dochodziłem do siebie przy motku zaparkowanym na poboczu… Oj, jakże chętnie zrealizowałbym pomysł Wyspiarzy, który możecie zobaczyć w poniższym filmiku.
Jakie są Wasze doświadczenia z wymuszaczami?