Spis treści
Manufaktura Kosynier to inicjatywa dwóch braci – Marcina i Michała Bielawskich z Polski. Ich rowery są wykonane ręcznie w stylu retro, nawiązującym do motocykli z początku XX wieku.
Bracia wychowali się w kuźni przekazywanej w rodzinie z pokolenia na pokolenie od blisko 100 lat. Fascynacja zabytkowymi pojazdami sprawiła, że wpadli na pomysł własnego pojazdu i marki. Przygotowania trwały kilka lat.
Marcin i Michał zaczynali od prototypów z silnikami spalinowymi. Przepisy unijne jednak wykluczyły ich pomysł. Nie poddali się, zaczęli prace nad zmianą napędu. Miał być elektryczny, możliwie największa moc, prędkość. I znowu pojawiły się przepisy, które zamknęły ten projekt…
Nie odpuszczamy!
Lata prac, finansowania, marzeń. I zamiast porzucać temat usiedli do niego po raz trzeci. Zdobyli pierwszych klientów, rozpoczęli produkcję. Tym razem elektrycznych rowerów. W międzyczasie przyszła pandemia. Ale po raz kolejny się nie poddali.
Pierwszym produktem dostępnym dla klientów jest rower elektryczny spełniający przepisy unijne. Zaprezentowano go m.in. w Paryżu, w miastach niedaleko Barcelony, w Marsylii, Monaco, na terenie Włoch i zawsze było tak samo. Zanim zdążyli wyjechać rowerem z auta, już mieli pierwszych zainteresowanych.
Marcin Bielawski: „zdążyliśmy się przyzwyczaić, że nasz pojazd wzbudza pozytywne emocje w Polsce. To miłe i bardzo to doceniamy. Wiele osób nas obserwuje, kibicuje. Wiedzą ile pracy włożyliśmy w to, by projekt ożył. Teraz sprawdziliśmy jakie reakcje wywołuje nasz rower w Europie Zachodniej. To niesamowite jak reagują Niemcy, Francuzi, Hiszpanie czy Włosi, na projekt z obcego kraju. Mało tego… Spotykaliśmy też Amerykanów, Holendrów, Brytyjczyków i oni wszyscy są zachwyceni”. Stylizacja na stare motocykle robi swoje.
Kosynier deLux
Rower elektryczny Kosynier deLux ma silnik 250W, który wspomaga pedałowanie do prędkości 25 km/h. Zasięg między 80 a 120 km. Czas ładowania to 4,5 godziny. Założenie przy produkcji jest takie, że jeśli jakiś element da się wykonać ręcznie, to tak ma być wykonany. Bracia nie oszczędzali na niczym. Lakier, chrom, rury ramy chromowo-molibdenowe, aluminiowe odlewy wykonane specjalnie dla Kosyniera, skórzane elementy. Wszystko ma być możliwie najwyższej jakości.
Pierwszy rower trafił do Francji. Nowy właściciel jest grafikiem, ilustratorem i mieszka w malowniczej wsi niedaleko granicy z Belgią.
Marcin: „Trudno mi mówić jakie emocje towarzyszyły dostarczaniu roweru do pierwszego klienta. Kiedy ma się w głowie to, ile z bratem pracowaliśmy nad tym projektem, ile wysiłku włożyliśmy, to przyznaję: miałem „szklane oczy” jak dojeżdżałem do Patrice. To nie tylko czas, finanse, wyrzeczenia nasze, naszych rodzin, ale jeszcze złożone obietnice i pomoc, którą otrzymaliśmy. To wszystko zobowiązuje.”
Bezinteresowne wsparcie z wielu stron
Kilka lat temu w ramach akcji crowdfundingowej na polakpotrafi.pl bracia otrzymali wsparcie od 252 osób. Przy okazji zaczęli ich wspierać Rafał Sonik, Bartłomiej Topa i później Marcin Gortat. Otrzymali też wsparcie od Ford Polska. Kiedy wygrali konkurs dla europejskich zielonych startupów, Ford Polska udostępnił im vana, którym do dzisiaj rozwożą gotowe rowery. Jak widać bezinteresowne wsparcie ludzi jest z jednej strony motywatorem, siłą napędową a z drugiej dowodem tęsknoty za czasami, kiedy produkowaliśmy własne motocykle.
Marcin: „Tych rowerów by nie było gdyby nie pomoc otrzymana od setek ludzi, organizacji, firm. Raz, że jest to wymierna pomoc, a dwa, myślisz sobie… Tyle osób Ci pomogło, nawet duże marki motoryzacyjne. Nie ma odwrotu, musisz to dokończyć.”
W czasie trasy promocyjnej niedaleko Perpignone rozmawiając z motocyklistami, otrzymali propozycję eskorty na imprezę zabytkowych pojazdów. Francuscy motocykliści zadbali też o kontakt z dyrektorem generalnym wystawy. Poza Europą Kosynier dostarczy rowery klientom z USA i Australii.
O rowerach i nowych przedsięwzięciach tej polskiej marki jeszcze nie raz napiszemy. Trzymamy kciuki…!
Więcej o Kosynierze znajdziecie tutaj.
Zostaw odpowiedź