Nie, to nie będzie artykuł o psychologicznym badaniu umysłowości motocyklisty ani sztucznym dzieleniu użytkowników dwóch kółek na posiadających poczucie humoru lub nie. To będzie artykuł o zadziwieniu i zdziwieniu. Niektóre bowiem motocykle mają moc zadziwiania…
Były już jednoślady z drzewa, byczy motocykl i motocykl – czarna pantera. Była też Hayabusa Predator, którą strach byłoby ujrzeć we wstecznym lusterku. Nie było natomiast krowy. Pomijając, oczywiście, psa jednego ze znanych stunterów. Ta krowa pojawiła się teraz i ze stuntem ma wspólnego tyle, co wół z karetą. BMW K1200LT, nazywane rogacizną ze względu na swoje gabaryty, przybrano w 'przeuroczy’ biały plusz w czarne łaty. Aż się człowiek zastanawia, czy jak odpali silnik, to usłyszy doiegające z wydechu radosne: muuuuuuuu!
Poczucie humoru i dystans do siebie są konieczne, by poruszać się krówką. Tyle że wciąż nie doszliśmy do tego, czego krowie łaty mogą być metaforą. Bo o ile widzieliśmy już motocykle symbolizujące siłę byka, zwinność i drapieżność kota albo odzwierciedlające filmowe preferencje właściciela, o tyle krowa nic nam nie mówi. Nie ryczy także. Za to nie można jej nie zauważyć…
Notabene, że nikt osła nie wymyślił…