Dyskusja o zasadności stawiania tak ogromnej liczby radarów trwa. Do tej pory minister Sławomir Nowak wyrażał zdanie, że to wszystko jest robione dla naszego bezpieczeństwa, a nie w celu zasilenia budżetu. Aby wzmocnić ten przekaz i uciszyć burzę, jaka się rozpętała, poinformował w czwartek, że „wszystkie dochody z budowanego sytemu automatycznego nadzoru nad ruchem, czyli z fotoradarów, zasilą budowę dróg”. Projekt ustawy w tej sprawie podobno został już ukończony i ma trafić do Sejmu w przyszłym tygodniu.
„Liczę na to, że to zamknie tę pustą dyskusję o tym, iż celem budowania systemu fotoradarowego w Polsce było zasilenie budżetu. Pieniądze w stu procentach zasilą Krajowy Fundusz Drogowy, z którego budujemy nowe drogi i autostrady. Mam nadzieję, że tych pieniędzy będzie mniej, a najlepiej zero. To będzie oznaczało, że nie łamiemy przepisów, i będzie coraz mniej ofiar na polskich drogach” – mówił szef resortu.
Ile dróg będzie można za to wybudować, jeśli zgodnie z założeniami fotoradary zarobią w tym roku 1,5 mln zł? Okazuje się, że podobno niewiele. „W latach 2007–2012, czyli przez ostatnie pięć lat naszych rządów, wydaliśmy na remonty, budowę i przebudowę dróg 115 mld zł. W samym roku 2013 wydatki będą na poziomie 15 mld zł, więc nawet te planowane 1,5 mld zł (…) to jest kropla w morzu potrzeb” – odpowiedział minister.
Tak czy inaczej, pieniądze trafią do budżetu, tylko tym razem na fundusz celowy. Postulaty tego typu działań były już wysuwane, i to nie tylko przez szarych obywateli. Jednak czy takie rozwiązanie spowoduje, że będzie bezpieczniej, czy może posłuży jedynie jako argument za stawianiem jeszcze większej ilości radarów bez sprawdzania, czy jest to rzeczywiście uzasadnione w danej lokalizacji? Czy takie rozwiązanie sprawy fotoradarów Was satysfakcjonuje?