Spis treści
Samochód z egzaminatorem najeżdża na motocykl z kandydatem na prawo jazdy, w czasie egzaminu na prawko… Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Stłuczki się zdarzają. Ale stłuczka w czasie egzaminu na prawo jazdy, gdy samochód kierowany przez pracowników WORD najeżdża na tył motocykla egzaminacyjnego, to już rzadkość. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a o wszystkim informuje portal moja-ostroleka.pl.
Do zdarzenia doszło dnia 27 września. Jak potwierdziła redakcja, miało ono miejsce podczas egzaminu na prawo jazdy kat. A, w czasie jazd praktycznych po mieście.
Do redakcji zgłosił się świadek, który widział całe zdarzenie na żywo. Według niego:„Motocykl zatrzymał się przed skrzyżowaniem, aby ustąpić pierwszeństwa przejeżdżającym pojazdom” ale niestety jadący za nim samochód z egzaminatorem „nie zatrzymał się, tylko wjechał w tył motocykla, o mało nie wypychając go pod nadjeżdżający pojazd„.
Według świadka uczestnicy kolizji nie wysiedli, ale pojechali dalej. Następnie zatrzymywali się 3 razy, ponieważ tylny błotnik miał ocierać o koło w motocyklu.
Stanowisko WORD Ostrołęka w sprawie zdarzenia
Redakcja moja-ostroleka.pl uzyskała w tej sprawie wypowiedź Mirosława Augustyniaka, kierownika Wydziału Egzaminowania w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Ostrołęce:
„Samochód WORD jak i motocykl nie zostały uszkodzone, choć doszło do kontaktu tablicy rejestracyjnej samochodu z tablicą z literą L zamontowaną na motocyklu. Wspornik, na którym była zamontowana tablica z literą L, został podgięty. Dlatego egzaminator sprawdził od razu czy nic się nie stało, wysiadając z samochodu. Następne pojazdy ruszyły, kolejne zatrzymania pojazdów wiązały się ze sprawdzeniem i upewnieniem, czy nic złego się nie dzieje. Sytuacja miała miejsce podczas egzaminu na kat. A, motocykl prowadził zdający, za kierownicą samochodu egzaminacyjnego siedział pracownik techniczny, a obok egzaminator, który przeprowadzał egzamin na kat A.
Pojazdy były rzeczywiście blisko siebie ze wspomnianych wcześniej względów i z obserwacji drogi wszystko wskazywało na to, że motocyklista z drogi podporządkowanej (ul. Skrajna) wjedzie bez problemów, skręcając w prawo w ulicę Goworowską. I tak by się stało, gdyby nie to, że jakiś kierujący samochodem zrobił manewr wyprzedzania na skrzyżowaniu tych dwóch ulic. Zdający na motocyklu awaryjnie gwałtownie zahamował, natomiast znajdujący się blisko za nim pojazd WORD z egzaminatorem nie zdołał wyhamować, i nastąpił kontakt tablicy rejestracyjnej samochodu z plastikową tablicą z literą L na motocyklu.
Zaraz po egzaminie, kierownictwo WORD otrzymało informację, że doszło do opisanej wyżej sytuacji. Oględziny pojazdów potwierdziły brak uszkodzeń, poza podgiętym wspornikiem tablicy z literą L na motocyklu. Nikomu też nic się nie stało. Nie wzywano policji, ponieważ motocykl nie został uszkodzony tak, aby nastąpiło zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Nie ma obowiązku wzywania policji przy kolizji, gdy nie ma osób rannych.
Zapewniamy Państwa, że egzaminator i pracownik WORD zachowali się odpowiedzialnie, informując o wszystkim kierownictwo WORD zaraz po egzaminie. Pojazdy nie zostały uszkodzone, nikomu nic się nie stało, a sytuacja jest z kategorii trudnych, jak cały proces egzaminowania, a na motocyklu szczególnie.„
Nic się nie stało, ale…
Na szczęście nic nikomu się nie stało, pojazdy także niespecjalnie ucierpiały. Rzeczywiście przy braku rannych i braku sytuacji spornych, wzywanie policji jest zbędne.
A jednak niesmak pozostaje. W końcu pojazd z egzaminatorem państwowym najechał na tył motocykla egzaminacyjnego, w czasie egzaminu! Najwyraźniej kierowca popełnił podstawowy błąd w postaci niezachowania bezpiecznego odstępu od pojazdu poprzedzającego, a to nie powinno mieć miejsca. Czy kierowca powinien ponieść odpowiednią karę? Powinien dostać mandat?
Nie ujawniono także, czy kandydat na motocyklistę zdał feralny egzamin na prawo jazdy. Liczymy że tak, bo z pewnością stresu najadł się sporo…
Zostaw odpowiedź