Niestety, nie jest to żart ani złośliwy przytyk feministek. Poważne naukowe badania przeprowadzone na ponad 230 motocyklistach dowodzą, że są oni dużo bardziej, niż niezmotoryzowani mężczyźni narażeni na problemy z erekcją i układem moczowym.
Ponad 70% przebadanych przez Japońskich naukowców motocyklistów miało różnego rodzaju problemy z najwrażliwszą częścią męskiego ciała. Zdaniem Japończyków dzieje się tak, ponieważ drgania silnika osłabiają, a w efekcie niszczą nerwy na penisie mężczyzny. Nacisk spowodowany przez pozycję motocyklisty osłabia krążenie krwi i może powodować poważne problemy z erekcją, jak również z oddawaniem moczu. Powoduje też redukcję hormonu produkowanego przez prostatę i odpowiedzialnego za prawidłowe funkcjonowanie ścianek pęcherza.
Mówią, że jazda na motocyklu bywa niebezpieczna, ale że aż tak?
Współczujemy, Panowie…