autor: Tomasz Sobczak
Trzy dni lodowego szaleństwa w Sanoku historii już za nami. turnieju dzień pierwszy to trzecia odsłona Sanok Cup. Pod nieobecność dwukrotnego triumfatora z lat poprzednich (2007 i 2008) dwa najwyższe stopnie podium wywalczyli Czesi: Antonin i Jan Klatovscy.
Trzecie miejsce przypadło Svenowi Holsteinowi. W turnieju nie zabrakło także Polaków i, co warte podkreślenia, w dość licznej grupie. Przypomnijmy, że w 2007 roku na sanockich błoniach zobaczyć można było jednego naszego rodaka. Rok później do Zdzisława Żerdzińskiego dołączyli Piotr Hejnowski i Grzegorz Knap. Ten ostatni zajął wówczas piątą pozycję, co pozwalało z optymizmem patrzeć w przyszłość. Niestety, Grzegorz podczas treningu przed zawodami zanotował upadek i konieczna była pomoc lekarza. Zawodnikowi założono kilkadziesiąt szwów. toNa sanockim lodowisku reprezentowali nas: Michał Widera, Tomasz Kopik, Zdzisław Żerdziński, Mirosław Daniszewski. Niestety, ich wyniki nie powaliły – zajęli odległe miejsca.
Drugi i trzeci dzień zmagań to eliminacje do Indywidualnych Mistrzostw Świata. Uzyskane sumowane wyniki były sumowane. Najlepszych sześciu zawodników zobaczyć będzie można w finałach rozgrywanych jako 8 turniejów. Cztery odbędą się w Rosji, w Krasnogorsku i Ufie. Dwa w niemieckim Berlinie, a pozostałe w holenderskim Assen.
W Sanoku nie wystartowali zawodnicy, którzy we wcześniejszych eliminacjach zapewnili sobie awans do turniejów finałowych. Zobaczyć można było jednak sporo dobrego ścigania. Ostrą walkę i kilka mniej lub bardziej groźnych upadków. Polacy nie liczyli się w stawce, jednak nie możemy wymagać zbyt wiele, gdyż sport ten, po prawie półwiecznej przerwie, dopiero odradza się w naszym kraju.
Na specjalne wyróżnienie zasługują zawodnicy rosyjscy, którzy w Sanoku radzili sobie bardzo dobrze, ale i 61 letni Szwed pokazał się z doskonałej strony, zajmując w zawodach trzecią lokatę. Pokonał wielu znacznie młodszych zawodników, co pokazuje, że sport ten można z powodzeniem uprawiać mimo przeżycia kilkudziesięciu wiosen.
Bardzo dobrze, że mamy w Polsce grupę ludzi, którzy bez reszty oddają się misji wskrzeszenia „lodowych” wyścigów w naszym kraju. Niestety, mimo ich zabiegów, sport ten nie cieszy się specjalną popularnością w kraju nad Wisłą. Czego potrzeba, aby popularna to zmienić? Patrząc przez pryzmat skoków narciarskich trzeba nam zawodnika, który zacznie odnosić sukcesy. Takiego, który będzie w stanie nie tylko dojechać do mety, ale także powalczyć z najlepszymi. Z tym zaś może być ciężko, brak u nas bazy treningowej. Nie mamy żadnego, nawet zimowego obiektu, na którym krajowi zawodnicy mogliby szlifować technikę.. Przypomnijmy – tor w Sanoku służy na co dzień do łyżwiarstwa szybkiego, natomiast treningi za granicą są bardzo kosztowne. Sanok na stałe wpisuje się na „lodową” mapę świata. Co ciekawe, aspiracją włodarzy miasta jest zorganizowanie w 2010 roku Drużynowych Distrzostw Świata, a w latach 2011 i 2012 dwóch rund Indywidualnych Mistrzostw Świata. Organizatorzy pokazali, że są gotowi na takie imprezy, pozostaje trzymać kciuki za formę naszych zawodników, bo to zagwarantuje jeszcze większe emocje dla kibiców.
Czy impreza się udała? Trzeba by o to zapytać kibiców, którzy przyjechali do Sanoka z bliskiego Krosna, Rzeszowa czy Tarnowa, ale też z dalej oddalonych miast jak Ostrów, Warszawa, Toruń i innych. Moim zdaniem nie powinni czuć się zawiedzeni.