Yamaha na stojaku serwisowym wybiera wolność. Gdy sądzimy, że wydarzy się najgorsze, los motocykla diametralnie się odmienia…
Istnieją na świecie ludzie, którzy oglądają mecze piłki nożnej, aby dostarczyć sobie emocji; rozumiemy. Ale wiecie co dostarcza prawdziwych emocji? Obejrzenie poniższego krótkiego nagrania po raz pierwszy (choć za drugim i trzecim razem także tętno nie zwalnia). Aby nie wprowadzać nadmiernej atmosfery napięcia, przejdźcie już do nagrania z kamery monitoringu. Zwróćcie uwagę na Yamahę stojącą na stojaku serwisowym…
Nagranie do obejrzenia na Instagramie,
lub w playerze poniżej:
Chodnik, na którym stał motocykl, musiał być na tyle pochyły, że kółka stojaka serwisowego wybrały drogę ku wolności. Koło tylne motocykla było uniesione, a więc silnik nie stanowił hamulca. Z hamulcem postojowym na przednim kole zazwyczaj także się nie spotykamy w motocyklach. Sprzęt mógł toczyć się wolno…
W momencie, w którym emocje związane z odjeżdżającym motocyklem sięgają zenitu, motocykl spada z krawężnika, jednocześnie spadając ze stojaka. Już wiemy, że stanie się najgorsze. Wtem pojawia się bohater, którego nikt nie oczekiwał, a na którego Yamaha zasłużyła. Mężczyzna bez peleryny, ale z numerem #3 na plecach ratuje MT-03 w ostatnim momencie.
Nie wiemy co dokładnie było dalej, ale wyobrażamy sobie, że skoro właściciel motocykla (lub mechanik) oszczędził na potencjalnej wywrotce, to z pewnością zafundował bohaterowi #3 solidny lunch.
Zostaw odpowiedź