"No place to race" nosi tytuł australijska kampania społeczna propagująca bezpieczeństwo na drodze.
Australijczycy już w zeszłym roku poprosili Micka Doohana, by podłożył głos w pierwszym filmie skierowanym do motocyklistów. Niezwykła reklama pokazuje tor wyścigowy, wzdłuż którego ustawiono różne, nie pasujące do tego miejsca elementy – przystanek autobusowy, autobus, budkę telefoniczną, ławki, drzewa itp. Każdy zawodnik w razie wypadku zalicza nie tylko glebę, ale i bliski kontakt z tymi "przeszkodami". Łatwo domyślić się, że ich obecność na torze grozi śmiercią lub trwałym kalectwem.
Tegoroczna kampania jest także niezwykle wymowna; atakuje widza nie tylko czarno-białymi scenami z wypadków, które w kolorze miałyby pewnie przewagę czerwieni, ale pokazuje statystykę rannych i zabitych w wypadkach drogowych w ciągu jednego tylko miesiąca.
"No place to race" ma na celu uświadomienie wszystkim użytkownikom dróg, że są współodpowiedzialni za bezpieczeństwo podczas jazdy – nieważne czy prowadzą samochód, czy siedzą na motocyklu.
Do przemyślenia.