Wielkimi krokami zbliża się instalacja kolejnych fotoradarów w naszym kraju. Czy są one jednak na pewno po to, by podnieść poziom bezpieczeństwa?
Zdania na temat fotoradarów są podzielone. Jedni twierdzą, że powinno być ich więcej – tu przodują politycy, władze gmin i ludzie, którzy jeżdżą po naszych ulicach komunikacją miejską. Inni, czyli normalni kierowcy, nie są za zwiększaniem ich liczby.
Argumentem za stawianiem kolejnych skrzynek mierzących prędkość jest przede wszystkim poprawa bezpieczeństwa. Czy nie jest to jednak mydlenie oczu? Obok możecie zobaczyć bardzo ciekawy wykres pokazujący jak kierowcy hamują tuż przed radarem. Taki manewr, przynajmniej na „zdrowy rozum”, powoduje raczej zagrożenie na drodze, a nie zwiększanie bezpieczeństwa. Ciężko się zatem oprzeć wrażeniu, że nowe puszki radarowe są przeznaczone raczej do zarabiania pieniędzy. Minister Finansów, Jacek Rostowski, oszacował, że w ciągu roku urządzenia mają przynosić zyski rzędu 1,2 mld zł.
Pomysł postawienia 300 nowych fotoradarów na pewno przyniósł już zyski Tomaszowi Połciowi, głównemu inspektorowi transportu drogowego, który ,jak twierdzi DGP, otrzymał już nominację na generała, między innymi właśnie za pomysł wyciągnięcia większej ilości pieniędzy z naszych kieszeni.