Spis treści
Skromna pojemność, nieskromny charakter – tak najkrócej mogę opisać wrażenia z testów dwóch czterysetek Triumpha – Speeda 400 i Scramblera 400X. To naprawdę solidne sprzęty, którymi bardzo przyjemnie się jeździ.
Premierze dwóch czterysetek Triumpha jak zwykle towarzyszyły utyskiwania i złośliwe komentarze. Stara gwardia internetowych ekspertów, nie mając absolutnie żadnej wiedzy na temat współczesnych indyjskich technologii, snuła rozkminy na temat rzekomo rozpadających się motocykli, pękających felg, ram i ogólnej beznadziei wykonania najmniejszych Triumphów.
Producent na szczęście polskich specjalistów nie słucha, więc prezentacje Speeda 400 i Scramblera 400 przygotowano z wielką pompą i bez żadnego wstydu. Na premierowe testy zaproszono wielu dziennikarzy i influencerów ze wszystkich stron Europy, a trasy dobrano tak, by jak najdokładniej sprawdzić możliwości czterysetek.
Nie trzeba dodawać, że każdy z gości przyjechał ze sporym bagażem oczekiwań, odrobiną podejrzliwości i zadaniem szukania dziury w całym. Już na pierwszy rzut oka widać było jednak, że Hinckley przygotowało się do premiery bardzo starannie i dokładnie przemyślało każdy najdrobniejszy detal zarówno Speeda, jak i Scramblera.
Triumph Speed 400 i Scrambler 400X – film z premiery
montaż: Tomazi.pl
Bardzo dobre wykonanie
Krótko mówiąc – pierwsze wrażenie jest więcej niż pozytywne, nawet jeśli wziąć pod uwagę sceptycyzm związany z krajem pochodzenia. To już nie te czasy, kiedy produkty z Indii straszyły nędzną jakością – tutaj poziom wykonania nie odbiega od innych modeli Triumpha. Pod tym względem zarówno Speed 400, jak i Scrambler 400 wpisują się w swoje rodziny modelowe.
Drugi, dokładniejszy rzut oka także w zasadzie nie ujawnia istotnych fakapów. Mógłbym przyczepić się do słabo wyglądających osłon linek i przewodów, ale prawda jest taka, że to dziś standard nawet w droższych modelach. Plastiki wyglądają na ładne i niezłe jakościowo, spasowanie elementów jest bez zarzutu, proporcje dają poczucie zadowolenia, a niektóre detale, jak np. trójkolorowy zbiornik paliwa, wręcz zachwycają.
W czym tkwi zatem haczyk? Otóż… w niczym. Triumph po prostu przygotował dwa rzetelne, ładne i dopracowane motocykle. Ktoś mógłby powiedzieć, że to ledwie czterysetki, ale prawda jest taka, że każdy z tych motocykli, mimo skromnej pojemności sprawdzi się w 80 procentach sytuacji, w których korzystamy z jednośladu. Co więcej – każdym z nich śmiga się naprawdę przyjemnie, nawet jeśli ma się powyżej 180 cm wzrostu i 100 kg wagi.
Triumph Scrambler 400 X
Oba motocykle napędzane są tym samym, jednocylindrowym silnikiem o pojemności 400 cm3. Generuje on moc 40 KM przy 8000 obr/min i maksymalny moment obrotowy 37,5 Nm przy 6500 obr/min. Na podstawie suchych liczb mogłoby się wydawać, że przyjemność z jazdy dostępna będzie tylko w górnym zakresie obrotomierza. Nic bardziej mylnego – charakterystyka silnika sprzyja wprawdzie łagodnej jeździe, ale piec zaskakuje elastycznością. Do sprawnego przyspieszania nie trzeba zbyt mocno mieszać biegami, jednak kiedy chciałbyś wykorzystać pełnię możliwości jednostki napędowej, lewa stopa będzie miała co robić.
Przyjemna charakterystyka silnika to zasługa dość płaskiego przebiegu krzywej momentu obrotowego. Już od około 3 tys. obrotów dostępne jest 80 procent maksymalnego momentu, tj. 30 Nm. Ot i cała tajemnica elastyczności. Przebieg krzywej mocy jest także bardzo harmonijny, w całym zakresie brak górek, czy dołów – linia pnie się równo aż do 8 tys. obrotów, a następnie wypłaszcza. Widać, że inżynierowie zrobili kawał dobrej roboty. Warto wspomnieć, że silnik od podstaw zaprojektowano w Hinckley, Bajaj zajmuje się tylko jego produkcją.
Triumph Speed 400 i Scrambler 400X – różnice
Scrambler 400X różni się od swojego brata Speeda 400. Nie są to duże różnice, szczególnie kiedy patrzy się na nie na zdjęciach i papierze, ale w czasie jazdy wyraźnie czuć, że Speed i Scrambler to dwa różne motocykle, o dwóch różnych charakterach. W Scramblerze producent zastosował nieco inną ramę główną, zapewne z powodu większego o 10 mm skoku zawieszenia (150 mm, w Speedzie – 140 mm) oraz 19-calowego przedniego koła, zamiast klasycznej siedemnastki.
Różnica wyczuwalna jest natychmiast – motocykl sprawia wrażenie większego niż w rzeczywistości, nie jest może tak zwinny jak Speed, ale znacznie bardziej komfortowy. Jest trochę jak taki szczeniak doga niemieckiego, który ciągle chce się bawić, choć kawał z niego bydlaka. Jeżdżąc Scramblerem 400 po hiszpańskich drogach, ciągle miałem wrażenie, że motocykl ma ochotę zjechać gdzieś w boczną, polną szutrową drogę. Zupełnie jakby mówił „ej, no weź, sprawdź mnie”.
Skromna moc była wyczuwalna w zasadzie tylko w jednym przypadku – wychodzenia z zakrętu. Po odkręceniu rolgazu brakowało mi tej chęci wstawania na koło, typowej dla Scramblera 1200. No, może w warunkach autostradowych też pary trochę brakowało, ale umówmy się – kto z nas myśli o takim motocyklu w kontekście podróży autostradą?
Scrambler 400X nie posiada regulacji zawieszenia (poza regulacją napięcia wstępnego sprężyny), ani szprychowych kół. W przypadku motocykla tego typu może to być sporą wadą – w końcu zostały one stworzone do pokonywania bezdroży. Odpowiednie nastawy zawieszenia są kluczowe dla zapewnienia motocyklowi trakcji, a koła szprychowe zapobiegają pęknięciom i nadają się do prostowania. Tutaj jednak trzeba postawić sprawę jasno – nie udawajmy, że Scramblerem 400X ktoś będzie bawił się w ekstremalne enduro – to typowy motocykl lifestyle’owy, który ma wyglądać, dobrze się prowadzić, mało palić i niedużo kosztować. Nie czepiajmy się wad, których tak naprawdę nie ma.
Jeśli już miałbym się czegoś czepiać, to braku regulacji zawieszenia, choć przy mojej wadze (110 kg) nie zauważyłem istotnego problemu z prowadzeniem – przód reagował na polecenia prawidłowo, a tył w razie potrzeby można trochę usztywnić regulacją napięcia wstępnego sprężyny. Nie jest źle.
Skupiłbym się tutaj raczej na tym, co producent w motocyklu zamontował – mimo skromnego budżetu, znajdziemy tu między innymi kontrolę trakcji, czy elektronicznie sterowaną przepustnicę (ride by wire). Nie zabrakło również antyhoppingowego sprzęgła i dość rozbudowanego komputera pokładowego. Za cenę nieprzekraczającą 30 tys. zł Scrambler 400X to naprawdę świetny deal.
Triumph Speed 400
Podobnie jak Scrambler, także i Speed znakomicie wpisuje się w linię swojej rodziny – Modern Classics. Choć widać, że design jest nieco lżejszy niż w przypadku większych braci (co zrozumiałe), producent zadbał, by każdy szczegół pasował do standardy wypracowanego przez modele z silnikami o większych pojemnościach. Piękny, trójkolorowy zbiornik paliwa o charakterystycznym łezkowym kształcie, czy klasyczna kanapa to tylko niektóre detale podkreślające charakter premium tego taniego, bądź co bądź, motocykla.
Speed 400 nie został stworzony do szaleństw. 40-konny silnik daje przyjemność z jazdy, ale nie czyni z tego sprzętu wyścigówki. Na krętych hiszpańskich drogach Speed sprawował się znakomicie, ani na chwilę nie tracąc animuszu i precyzyjnie wybierając tor jazdy. Zawieszenie, choć nie posiada regulacji (z wyjątkiem możliwości ustawienia napięcia wstępnego sprężyny) daje bardzo dobre wyczucie tego, co dzieje się z przednim kołem. Pode mną, kawałem chłopa, motocykl odrobinkę pływał, ale nie było to niebezpieczne, sprzęt cały czas był w bezpiecznym zakresie.
Ciekawostką, zarówno w Speedzie, jak i Scramblerze, jest zastosowanie 6-biegowej przekładni. To dziwne, że do Bonneville’a T100 i Scramblera 800 producent montuje skrzynie piątki, a do mniejszych 400 idą szóstki. Frapujące i irytujące, jeśli masz akurat T100 lub Scramblera 800.
Podsumowanie
W mojej ocenie każdy z tych motocykli to okazja – za niecałe 30 tys. zł masz bardzo fajny, pełnoprawny motocykl dobrej marki, który jest świetnie wykonany i, choć wygląda arcyklasycznie, ma nowoczesne bebechy i niemal wyłącznie to, co potrzebne do czerpania frajdy z jazdy. Bez problemu ogarniesz nim miejską jazdę, weekendowe wycieczki bliższe i dalsze, a nawet jakąś mniejszą wyprawę wakacyjną – powiedzmy na Bałkany, albo Pribałtyki. Kusi zresztą nie tylko cena, ale spora oferta akcesoriów, którymi można dopasować sprzęty do własnych upodobań. Wyzbądź się zatem uprzedzeń do małych pojemności – one serio potrafią dostarczyć ogromu frajdy, o ile prędkość nie jest twoją religią.
Triumph Speed 400 i Scrambler 400X – cena
Triumph Speed 400 kosztuje 25 450 zł, a Scrambler 400X – 29 450 zł.
Zostaw odpowiedź