Miłość, przyjaźń i BMW
Zlot motocykli BMW w niemieckim Garmisch Partenkirchen to impreza kultowa – z wielu względów. To jedna z największych markowych, motocyklowych imprez tego typu na świecie, to festiwal międzynarodowej przyjaźni, miłości do wszelakiej motoryzacji, ale oczywiście przede wszystkim tej niemieckiej spod znaku biało niebieskiej szachownicy.
9 godzin dzieli cię od motocyklowego raju
Polaków (uśredniając) od tego miejsca dzieli ponad 1000 km, co wcale nie przeszkadza w tym, by tłumnie uczestniczyli w tej imprezie. Ja przejechałem na BMW R1200RS dokładnie 1167 km, by zameldować się w Garmisch. Droga nie jest uciążliwa, szczególnie jeśli trafi się na dobrą pogodę i wybierze autostrady – czysty czas jazdy potrzebny na dotarcie do GaPa to na spokojnie jakieś 9 godzin. RS okazał się wygodnym środkiem lokomocji, który na trasie pokazywał swoje turystyczne umiejętności, a gdy tylko droga stawała się bardziej kręta, także sportowe zacięcie.
Litrowe kufle i bawarskie przysmaki
Wśród majestatycznych gór, wyższych niż te, które jesteśmy przyzwyczajeni oglądać w naszym kraju, nieopodal znanej każdemu z telewizji skoczni narciarskiej, rozpościera się zlotowe miasteczko nad którym góruje imprezowy namiot. To tak naprawdę hala namiotowa, która może komfortowo pomieścić kilka tysięcy osób. To w niej odbywa się koncert i biesiada z pysznym, bawarskim, regionalnym jedzeniem i znanymi każdemu litrowymi kuflami po brzegi wypełnionymi piwem.
Nie wiadomo gdzie patrzeć
Dookoła hali rozstawiono mniejsze namiotowe kramiki i atrakcje dla zlotowiczów oraz oczywiście zabezpieczono plac, na którym co chwile dzieje się coś innego – od pokazów motocyklowego stuntu, przez zawsze spektakularny, samochodowy drift, aż po pokazy freestyle motocrossu.
Beczka śmierci – to jest to
Jednak bezapelacyjnie najlepszą atrakcją, wprost zwalającą z nóg, jest beczka śmierci. Ekipa chłopaków jeżdżąca na zabytkowych, jednocylindrowych Beemkach oraz Indianach, jest żywcem wyjęta z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Jeżdżą w stylowych koszulach, jeansach, oficerkach, bez kasków, gogli, czy jakichkolwiek elementów ochronnych. To dodaje występowi dodatkowych emocji. Woltyżerka na motocyklach w ich wykonaniu jest wprost zapierająca dech w piersiach – to po prostu powinien na własne oczy zobaczyć każdy motocyklista.
Tygiel kulturowy
Co przyciąga takie tłumy do Garmisch-Partenkirchen? Na pewno atmosfera! Miasteczko namiotów jest tyglem międzynarodowym, w którym obok siebie nocują Niemcy, Austriacy, Polacy, Rosjanie, Norwegowie, Fini, Łotysze, Włosi, Francuzi… Dla wielu z nich, nie mniejszą atrakcją niż te zorganizowane na terenie zlotu, jest samo pole biwakowe. To tutaj następuje wieczorna integracja przy odrobinie czegoś mocniejszego.
Ale na BMW Motorrad Days do Garmisch Partenkirchen przyjeżdżają nie tylko Europejczycy. Zdziwiony byłem oglądając fanów BMW z dalekich regionów świata: Indie, Singapur, Malezja, Chiny… Oczywiście ci przylecieli na zlot samolotami, ale tworzyli międzynarodowy klimat pokazujący, że miłość do niemieckiej motoryzacji nie zna granic i niczym jest dla niej odległość.
Alpy, widoki, drogi…
Dlaczego akurat Garmisch-Partenkirchen? Miejscowość ta, położona w dolinie między majestatycznymi szczytami górującymi nad nią, jest po prostu magnetycznie przyciągająca. Zachodzące słońce, które już nie oświetla doliny, rozświetla masyw górski piętrzący się w górę tuż za miasteczkiem zlotowym. Efekt jest taki, jakby świeciła wielka latarnia o powierzchni kilku kilometrów kwadratowych. I te trasy… przecież Garmisch to przedmurze Alp. Aplejskie drogi tylko czekają na motocyklistów – cudownie kręte, równe, pięknie utrzymane, bezpieczne, wijące się w górę i w dół po szczytach, otulające krystalicznie czyste, turkusowe jeziora, prześlizgujące się przez piękne, górskie miejscowości. Oczy nie mogą nacieszyć się tym co widzą. Nie byliście jeszcze w niemieckich Alpach? Musicie to nadrobić!
Więcej motocykli niż aut
W tym roku do Garmisch przyjechało 40 000 motocykli! Pierwszy raz w życiu, nie licząc motocyklowych parad, jeździłem w tłumie motocyklistów. Samochód zdarzał się raz na jakiś czas, ale Garmisch i jego bezpośrednia okolica opanowana była przez motocykle. To coś wspaniałego, jechać w ruchu ulicznym o odwróconych proporcjach – kiedy to na jeden samochód przypada 10 motocykli!
Jeszcze tu wrócę!
BMW Motorrad Days to impreza, która na zawsze zapadnie w mojej pamięci i nie tylko dlatego, że jest wyjątkowym, zwalającym z nóg przeżyciem, ale dlatego, że już w przyszłym roku tu wrócę… na pewno. Imprezą w Garmisch możesz rozpocząć swój urlop. Przyjechać tu w piątek, zostać do niedzieli, a w poniedziałek ruszyć na południe Europy, albo zdobywać przełęcze alpejskie. Nieważne też jakim motocyklem jeździsz, zarówno wjazd jak i wejście na teren zlotowiska jest absolutnie darmowe. Możesz przyjechać tutaj Yamahą, Hondą czy Ducati – wiele takich motocykli widziałem na miejscu, także z Polski, i poczuć zlotową atmosferę. Istnieje jednak duże ryzyko, że po wizycie w Garmisch zapragniesz mieć motocykl z białoniebieskim śmigłem na baku. Jednak motocykl to nie żona i można mieć ich dwa lub więcej…