Nie od dziś wiemy, że naszym obowiązkiem jako właściciela pojazdu jest wskazanie osoby, która w chwili, kiedy zostało odnotowane wykroczenie, posiadała nasz pojazd (art. 78 pkt 4 PoRD). Dopóki wraz z zawiadomieniem otrzymywaliśmy zdjęcie, kłopotu ze wskazaniem zazwyczaj nie było. Obecnie jednak – kiedy ITD oraz straż gminna nie mają obowiązku dołączania fotografii, a dostarczenie jej byłoby nawet niezgodne z prawem – konieczne jest zgadywanie. Niesie to ze sobą pewne konsekwencje.
Dla przypomnienia: zgodnie z Rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów z dnia 7 września 2011 r. zmieniającego Rozporządzenie w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego zniesiono § 7 ust. 6 Rozporządzenia w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego. W ustępie tym było napisane, że w przypadku stwierdzenia wykroczenia przy pomocy urządzenia pomiarowego lub kontrolnego rejestrującego obraz funkcjonariusz, nałożywszy na sprawcę wykroczenia mandat karny zaoczny, może wysłać mu przesyłką poleconą odcinki „A”, „B” i „C” formularza wraz z zarejestrowanym obrazem, jeśli zostaną z niego usunięte wizerunki osób innych niż sprawca wykroczenia. Obecnie zdjęcie, jako materiał dowodowy, może zostać ujawnione dopiero z chwilą zawiadomienia podejrzanego o terminie pierwszej rozprawy (art. 67 § 2 Ustawy z dnia 24 sierpnia 2001 r. – Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia oraz art. 38 § 1 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia w związku z art. 156 § 1-4 Ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks postępowania karnego).
Co jednak zrobić, kiedy nie nie mamy pewności, kto prowadził nasz pojazd? Może się okazać, że zupełnie nic. Próbując zabezpieczyć interes ITD, ustawodawca nie do końca się popisał i pozostawił pewną lukę prawną, która w znacznym stopniu może utrudnić, a wręcz uniemożliwić ściągnięcie grzywny od właściciela pojazdu. Dlaczego? Otóż Inspekcja Transportu Drogowego nie posiada uprawnień oskarżyciela publicznego, a wyłącznie taka instytucja może dochodzić ściągnięcia grzywny.
W dniu dzisiejszym znana jest tylko jedna sprawa tego typu, wygrana dopiero w drugiej instancji (sąd pierwszej instancji zasądził grzywnę w wysokości 3000 zł). Ten przypadek dobitnie wskazuje, że grzywny można uniknąć.