Spis treści
Yamaha Tracer 9 GT+ na rok 2023 otrzymała kilka zmian – głównie chodzi o wprowadzenie radaru, a dzięki temu także pierwszego motocyklowego systemu asystującego w hamowaniu przed kolizją. Testujemy jak to działa!
Zacznijmy od tego, że wytłumaczę Wam, o co chodzi z tą przydługą nazwą: Yamaha Tracer 9 GT+ czyli…
– Yamaha to pewnie wiecie,
– Tracer to jest linia motocykli sportowo-turystycznych,
– 9 oznacza silnik CP3, czyli niemalże 900 ccm pojemności,
– GT to jest ta wyżej wyposażona wersja Tracera
– Plus oznacza model 2023, który otrzymał sporo istotnych dodatków.
Film z testu Yamaha Tracer 9 GT+
Tracer 9 GT+ na 2023, co się zmieniło?
Yamaha odrobiła lekcje, sprawdziła co się sprzedaje, zweryfikowała czego potrzebuje rynek i zauważono, że aż 75% dotychczasowych klientów kupowało Tracera w lepiej wyposażonej wersję GT. Dlatego też na rok 2023 pojawiła się nowa odmiana „z Plusem”.
W ten sposób w ofercie mamy kilka różnych sportowo-turystycznych dziewiątek od Yamahy. Tracer 9 oraz Tracer 9 GT na rok 2023 pozostają bez gruntownych zmian w stosunku do modelu 2021 (test Tracerów 9 2021).
Z kolei Tracer 9 GT+, wersja z plusem, jest nowością, którą właśnie testujemy. Pojawiło się więcej nowoczesności, a najważniejszy jest radar oraz wszystko, co za tym radarem idzie: szczególnie tempomat adaptacyjny oraz pierwszy tego rodzaju system wspomagający hamowanie awaryjne (UBS). Pojawił się tez nowy kolorowy ekran TFT.
Zdjęcia – Yamaha Tracer 9GT+ 2023
Konkurencja dla Tracera 9 GT+ 2023?
Założenie Yamahy jest takie, że nowy Tracer ma podgryzać segment premium, jednocześnie pozostając motocyklem średniej wielkości. Tak naprawdę to wciąż jest 900-tka, która ma 115 KM i która nie aspiruje do najszybszego motocykla pod względem prędkości maksymalnej lub przyspieszenia. Ale dzięki swoim średnim rozmiarom pozostaje ultrazwinnym dzikiem!
Dzięki bardzo wysokiemu wyposażeniu, w swojej kategorii pojemnościowej tak naprawdę nieszczególnie ma konkurencję. Dlatego właśnie „podgryza segment premium”.
Wydaje mi się, że ten motocykl rzeczywiście ma szansę odebrać tych klientów, którzy zerkają w stronę dużych motocykli ze względu na ich najczęściej najwyższe wyposażenie, ale z drugiej strony chcą czegoś zwinnego i nie potrzebują mocy zbliżającej się do 200 KM. Odpowiedzią jest Tracer 9 GT+.
Ekran TFT – Yamaha Tracer 9 GT+ 2023
Tracer w wersji Plus na 2023 dostał dostała nowy ekran TFT, kolorowy, siedmiocalowy, przejrzysty, wyrazisty. Pojawiły się także nowe przyciski na kierownicy – i uwaga! – skoro mamy rok 2023, to w końcu Yamaha weszła w nowoczesność i w końcu przyciski stały się podświetlane! Niby nic, ale wbrew pozorom ułatwia to życie, szczególnie w nocy.
Warto wspomnieć, że cały system ekranu, wraz z jego przyciskami i joystickiem, został przeprojektowany. Zdarza się, że Japończycy nadmiernie komplikują sprawy elektroniczne – ale nie tym razem. Obsługa nowego Tracera jest łatwa i intuicyjna. Tak to się powinno robić!
Radar z przodu – Tracer 9 GT+ ’23
Wspomniany wyżej ekran i nowy system pojawił się m.in. dlatego, aby łatwiej obsługiwać nowe systemy. A nowe systemy pojawiły się dlatego, że Tracer otrzymał radar umieszczony w przedniej owiewce. To właśnie radarowi zawdzięczamy łatwą obsługę kolejnych systemów – i jest to jednocześnie pierwsza Yamaha z radarem i nowymi systemami.
Co niezwykle istotne, a czego kilku producentów motocykli ewidentnie nie potrafiło ogarnąć, jest estetyczne wkomponowanie radaru w linię motocykla. Niektórzy wkładają brzydki prostokąt gdzieś w okolice reflektora. Inni – jak np. Yamaha – robią to ładnie i schludnie.
Tempomat adaptacyjny w Yamasze
Radar umożliwił wprowadzenie nowego dla Yamahy tempomatu adaptacyjnego. Jest to wynalazek już bardzo dobrze znany z samochodów i z kilku innych motocykli konkurencyjnych.
Aktywujemy tempomat i zadajemy mu prędkość. Jeżeli jedziemy w grupie lub śledzimy inny pojazd jadący stałą prędkością, tempomatowi najlepiej wybrać prędkość nieznacznie wyższą niż docelowa. Zadajemy też odstęp od poprzedzającego pojazdu w 4 stopniach, za pomocą intuicyjnej grafiki na ekranie. Reszta dzieje się sama. Tempomat adaptacyjny – dzięki radarowi – sam mierzy odległość, sam dodaje gazu, sam delikatnie hamuje. Należy zaznaczyć, że system przyspiesza i zwalnia w sposób umiarkowany, bez nerwowych ruchów. Typowy tempomat adaptacyjny w motocyklu hamuje także z niewielką siłą – Yamaha posiada jednak UBS, o czym kilka akapitów niżej.
Adaptacyjny tempomat najlepiej sprawdza się na długiej trasie, na przykład na autostradzie lub na stosunkowo prostych drogach pokonywanych bez ostrej jazdy, w kolumnie pojazdów.
Ten system skutecznie pomaga motocykliście w sporej części obowiązków. Kierowca może skuteczniej skupić się na obserwacji drogi i innych zagrożeń, niż na pedantycznym utrzymywaniu prędkości i odstępu. W mojej opinii, dzięki temu, po kilkuset kilometrach podróżowania po autostradzie, za sprawą tempomatu z radarem będzie zdecydowanie mniej zmęczony, niż bez niego.
Tempomat z radarem może pomóc, nawet gdy się zagapisz, ale oczywiście nie można zapomnieć, że to tylko asystent. Świetny, ale tylko asystent. To motocyklista wciąż pozostaje odpowiedzialny za obserwowanie drogi.
Tempomat współpracuje z czujnikiem wieloosiowym IMU, dzięki czemu zna jego położenie, pochylenie, czy przyspiesza, czy jest w zakręcie. Dzięki temu „tempomat wie”, żeby w zakręcie nie dodawać gazu, albo nie hamować. Motocykl to nie samochód – i na szczęście system został zaprojektowany pod tym względem skutecznie.
Co ciekawe, tempomat adaptacyjny współpracuje też z… kierunkowskazem! Otóż okazuje się, że japońscy inżynierowie wpadli na pomysł: jeżeli chcesz wyprzedzić, włączasz kierunkowskaz, a wtedy tempomat wie że wyprzedzasz – więc dodaje więcej prędkości, a swoim czujnikiem radarowym operuje tak, aby motocykl „ominął” pojazd wyprzedzany. Oczywiście to wciąż motocyklista kieruje, ale system nie przeszkadza w wyprzedzaniu. Ja i tak wolałem na chwilę wyłączyć tempomat, wyprzedzać manualnie, a po tym aktywować go ponownie.
Ciekawostką jest, że na miejscu testu było też kilku inżynierów z Yamahy. Powiedzieli że opracowali system radaru w taki sposób, aby sam dopasowywał się do na przykład ruchu typowo motocyklowego (kiedy to jedziemy na zakładkę, z – sprawdziłem, działa). Potrafi też dopasować się do ruchu prawo- i lewostronnego – radar potrafi to sprytnie rozpoznać za pomocą wykrywania gdzie jest pas z samochodami nadjeżdżającymi i wymijającymi z naprzeciwka. Sprytne!
Aktywne zawieszenie współpracuje z radarem – Tracer 9 GT+
Kolejnym pomysłem inżynierów było połączenie radaru i tempomatu z aktywnym zawieszeniem. Tracer 9 GT+ posiada zawieszenie, które dopasowuje siłę tłumienia do sytuacji na drodze w czasie rzeczywistym – tak jak w modelu GT 2021. Więc jeżeli radar/tempomat zauważy, że trzeba będzie przyspieszyć lub zahamować, to zawczasu wyśle informację do zawieszenia, aby ono dopasowało swoją pracę do nadchodzącej sytuacji.
Różnica mierzalna jest pewnie w milisekundach i autentycznie nie mam pojęcia, czy czuć różnicę. Ale i tak fajnie, że wszystkie systemy ze sobą współpracują.
Quickshifter III generacji – Tracer 9 GT+
Jeszcze jedną nowością quickshifter, a w zasadzie jego III generacja – bo w poprzednim modelu już był. Wyobraźcie sobie, że Yamaha w końcu wprowadziła pozwoliła, aby na otwartym gazie redukować biegi! To przydaje się w trasie, przy niespodziewanej potrzebie przyspieszenia lub wyprzedzania. Przy przy okazji zmiana biegów nie powoduje rozłączenia tempomatu. Czy można zmienić biegi do woli, a adaptacyjny tempomat wciąż będzie robił swoje.
UBS – Unified Braking System – zupełna nowy system hamulcowy od Yamahy
Nie wszyscy o tym widzą, ale UBS jest chyba najważniejszą nowością od Yamahy. Jest to pierwszy tego rodzaju system zastosowany w jakimkolwiek motocyklu. Nazywa się Unified Braking System i zasady jego działania wcale nie są łatwe do wyjaśnienia, ale w praktyce sprawdza się wyśmienicie… I może uratować życie!
Sztuczka „Zunifikowanego Systemu Hamulcowego” polega na tym, że współpracuje on z i z radarem, i z tempomatem. Można go porównać do systemów unikania kolizji (awaryjne autonomiczne hamowanie) znanych z samochodów, ale tutaj dopasowany do realiów podróżowania jednośladem i nigdy nie wciska hamulca samodzielnie.
W jednym zdaniu: celem UBS jest zwiększenie siły hamowania (hamowania już trwającego), w taki sposób, aby uniknąć kolizji z przeszkodą z przodu.
Niezależnie, czy jedziesz z włączonym tempomatem aktywnym, czy bez niego, to radar nieustannie monitoruje, czy przypadkiem nie dojeżdżasz do przeszkody (np. pojazd poprzedzający) ze zbyt dużą prędkością (bo np. się zagapiłeś). Teraz jest kilka opcji:
- Jeżeli jedziesz z tempomatem adaptacyjnym, to znaczy że jesteś gotowy, aby motocykl samodzielnie zaczął hamować. Wtedy UBS może zacząć hamować pełną siłą hamulców, aby uniknąć zderzenia.
- Jeżeli jedziesz bez tempomatu adaptacyjnego, to UBS samodzielnie nie rozpocznie procesu hamowania (będzie jedynie wyświetlał ostrzeżenia na ekranie).
- Jeżeli już samodzielnie rozpocząłeś hamowanie, UBS może zwiększyć siłę trwającego hamowania do maksimum, aby uniknąć zderzenia.
UBS nie jest autonomicznym systemem unikania kolizji. Jest systemem wspomagającym hamowanie, ale tylko w sytuacji, gdy motocyklista już jest gotowy, aby system zahamował mocniej.
Skomplikowany opis, ale w praktyce UBS działa. Jeżeli ten system zdoła uratować chociaż jednego motocyklistę, to ja podpisuję się rękami i nogami za jego rozpowszechnieniem.
Czy UBS działa? Czy należy mu się hejt?
W ramach jazd premierowych mieliśmy okazję celowo pojeździć za sobą, przybliżać się jeden do drugiego, i wszyscy doszliśmy do wniosku, że układ UBS naprawdę działa!
Celowo dojeżdżałem do kolegi zbyt ze zbyt dużą prędkością i jedynie lekkim hamowaniem. Sytuacja, w której z pewnością mogłoby dojść do kolizji. Byłem gotowy aby zahamować mocniej, opóźniałem ten ruch i wtedy poczułem, jak klamka hamulca się napręża, jak motocykl sam zwiększa ciśnienie w układzie. Yamaha wyhamowywała sama.
Ten system może uratować życie – jestem tego pewien. Ale tak samo jestem pewien że ten system znajdzie w internecie bardzo dużo hejterów. „Bo przecież motocykl nie może sam hamować, bo przecież motocyklista ma nad tym zarządzać, bo kiedyś to było, i tak dalej, i tak dalej…” Już dementuję!
Po pierwsze mamy już na tyle zaawansowaną technologię, że „mózg” motocykl wie czy przyspiesza, czy hamuje oraz w jakim jest położeniu. A to oznacza, że system nie zrobi nic głupiego, co mogłoby przyczynić się go gorszego prowadzenia czy poślizgu.
Po drugie ten system jest tylko pomocnikiem. On nie działa autonomicznie i nie będzie jechał lub hamował za ciebie. Ten system tylko pomaga. Dlatego ja jestem na „tak”.
Sportowy charakter prowadzenia Yamahy Tracer 9 GT+ 2023
Mimo, że nowa technologia jest ogromnym plusem (he he, także w nazwie) tego motocykla, to trzeba przyznać, że w gruncie rzeczy Tracer 9 GT+ pod względem podwozia pozostaje tym samym Tracerem 9 GT z 2021 roku – przeczytaj test. I bynajmniej nie jest to wada, bo ja byłem tym motocyklem zachwycony tak samo dwa lata temu, jak i teraz!
Ten motocykl prowadzi się niesamowicie. Uważam, że gdybym takiego posiadał, to wiele więcej w życiu mi nie byłoby potrzebne. Na przepięknych, krętych drogach Sardynii Tracer 9 GT+ zachowuje się jak sportowy wariat. Wystarczą dwa zakręty i już masz taką pewność prowadzenia, że zamykasz oponę – dynamika prowadzenia jest tutaj szokująco sportowa!
Mamy półaktywne zawieszenie, dzięki czemu tłumienie zawsze pozostaje optymalne – czy jedziesz sportowo, czy toczysz się z pasażerką. Motocykl jest niesamowicie zwinny, sam składa się w zakręty, diabelnie szybko zmienia kierunki, pozostaje okrutnie precyzyjny w prowadzeniu. A co najważniejsze pozostawia wciąż bardzo wysoki stopień wyczucia tego, co się dzieje na styku opon z asfaltem.
Wysoka dzielność turystyczna – Tracer 9 GT+
Pamiętajcie, że to motocykl sportowo-turystyczny. Yamaha posłuchała opinii i zmieniła kilka detali na bardziej praktyczne. Na przykład kanapa otrzymała żelowe wstawki, do tego gąbki jest więcej oraz została inaczej uformowana – w efekcie tyłek kierowcy ma znacznie wygodniejsze warunki siedzenia. Pojawiła się także wysoka szyba, która regulowana jest jedną ręką.
Tak jak w poprzedniej edycji GT, tak też tutaj w standardzie są potężne kufry. Motocykl ten jest po prostu ponadprzeciętnie wygodny. A dzięki swojej umiarkowanej masie (223 kg na mokro!) nie męczy kierowcy nawet przy powolnym manewrowaniu. Po więcej szczegółów o prowadzeniu i komforcie, odsyłam do testu Tracerów 9 z 2021.
Yamaha Tracer 9 GT+ 2023 – czy warto?
Yamaha Tracer 9 GT plus 2023 pozostaje motocyklem fenomenalnym zarówno jeżeli chodzi o spokojne, długodystansowe podróżowanie z pasażerem, jak i podróżowanie agresywne po krętych drogach. Tym motocyklem możesz rano winklować po ciasnych zakrętach zamykając opony, tylko po to, żeby po chwili załadować kufry i pasażerkę, aby pojechać kilkaset kilometrów dalej w poszukiwaniu kolejnych zakrętów.
Tracer jest komfortowy i zwinny, a dzięki niezbyt wielkiej masie, moc 119 KM wcale nie sprawia wrażenia, jakby koni było zbyt mało. Taka moc jest zupełnie wystarczająca, aby fantastycznie się bawić. Nowe dodatki elektroniczne? Zdecydowanie nie przeszkadzają, a ponadto uważam, że mogą poprawić bezpieczeństwo. A w trakcie długich podróży przyczyniają się do mniejszego zmęczenia kierowcy.
Uważam, że Yamaha Tracer 9 GT+ będzie naprawdę z powodzeniem podgryzała klasę premium, przekuwając swoje mniejsze wymiary w zaletę – lekkość i zwinność. Cena jest wcale niemała, bo zaczyna się od 78 500 złotych – no cóż, za wysokie wyposażenie trzeba zapłacić wyższą cenę. Według mnie Tracer 9 GT+ bez wątpliwości jest propozycją godną zainteresowania. Idź do salonu Yamaha, umów się na jazdę testową, sprawdź sam, podziel się opinią!
Zostaw odpowiedź