Prezydent Poznania tłumaczy konieczność zamknięcia toru rozrastającą się aglomeracją poznańską oraz tym, że w weekendy wyścigowe (których w sezonie jest dosłownie kilka) są uciążliwe dla mieszkańców okolic. Nie da się ukryć, że hałas może stanowić problem, ponieważ będąc 10 kilometrów od toru, w Kiekrzu pod Poznaniem dało się bez problemu określić, czy treningi wolne ma akurat klasa Superbike czy Supersport. Rozmawiałem wielokrotnie z przedstawicielami Automobilklubu Wielkopolski i z kolei według nich skargi na hałas to marginalne przypadki. Najgłupszym argumentem przytoczonym przez Jaśkowiaka jest to, że miasto nie ma słynąć z toru czy bazy F-16 w Krzesinach, ale ma być dla mieszkańców zamiast zapewniać rozrywkę mieszkańcom innych województw. W tej sytuacji widać podejście nowych władz do turystów.
Wróćmy jednak do wypowiedzi prezydenta. Jacek Jaśkowiak sam mieszka na Ławicy, więc zrozumiałym jest, że postawił sobie sprawę toru za punkt honoru. Oprócz tego torowi cały czas zagraża konieczność rozwiązania sprawy gruntów, na których został zbudowany i jeżeli te zostaną przez miasto zwrócone prawowitym właścicielom, to z torem możemy się pożegnać.
Pomimo, że na początku wypowiedzi wielu osobom związanym ze sportami motorowymi otworzy się nóż w kieszeni, to padło kilka słów, które niestety są prawdziwe. Obecnie na wyścigi przyjeżdżają głównie rodziny zawodników i ich znajomi. Niewiele jest miejsca do kibicowania, ponieważ „trybuna” od strony ulicy Bukowskiej jest trudno dostępna i niewiele osób wie, jak można się na nią dostać. Są jednak tacy, którzy odpoczywają przy dźwiękach motocykli i samochodów, a latem nierzadko można zauważyć osoby, które przychodzą z leżakiem / kocem i książką. Oczywiście o tym już prezydent nie wspomniał. Kolejną poruszoną kwestią jest infrastruktura, która mocno kuleje, a w obecnej sytuacji na pewno nie zostanie rozbudowana.
Oczywiście prezydent wspomina o rozwiązaniu, które zastąpiłoby tor. Nowy obiekt mógłby powstać w okolicach któregoś z węzłów autostradowych. Oprócz nitki toru miałoby się tam znajdować centrum doskonalenia techniki jazdy i tor off-road. Na takie rozwiązanie musiałaby się jednak zgodzić gmina, na terenie której powstałby taki obiekt i przede wszystkim musiałyby się na niego znaleźć pieniądze. Cały projekt pozostaje i pewnie długo pozostanie w fazie gdybania.
Poniżej prezentujemy pełną wypowiedź Jacka Jaśkowiaka ze spotkania z mieszkańcami.