Wbrew protestom mieszkańców i odrzucając wszystkie sensowne argumenty przeciw – tak wyglądało uchwalenie przez warszawskich radnych przepisów dotyczących wprowadzenia Strefy Czystego Transportu.
Sprawa warszawskiej Strefy Czystego Transportu śmierdzi z daleka. Władze z uporem godnym lepszej sprawy robią wszystko, żeby ten karkołomny projekt wdrożyć jak najszybciej. W tym celu przeprowadzane są tzw. „konsultacje społeczne”, które mają stworzyć wrażenie, że władze słuchają opinii mieszkańców.
Z owych „konsultacji” wyniknęło, że… niemal 70 procent dorosłych mieszkańców stolicy popiera wprowadzenie SCT. Ratusz zapomniał jednak dodać, że to wynik uzyskany z nieco tylko ponad 1000 ankiet…
W rzeczywistości większość mieszkańców Warszawy nawet nie ma świadomości co szykują im władze stolicy. Problem pojawi się zatem dopiero w chwili, kiedy w lipcu 2024 r. policja zacznie wlepiać surowe mandaty za naruszenie granic strefy – przyjęta uchwała mówi o kwocie 500 zł.
Pewnym pocieszeniem może być fakt, że radni zdecydowali finalnie o utworzeniu Strefy w granicach określonych przez pierwotny projekt, co oznacza, że warszawska SCT obejmie większą część Śródmieścia, fragmenty Woli i Ochoty, Saską Kępę, część Pragi Północ i Południe. Wjazd na teren Strefy będzie zabroniony dla pojazdów z silnikami benzynowymi, które nie spełniają normy Euro 2, czyli, w przybliżeniu, starszych niż 27 lat, a także diesli, które nie spełniają normy będzie Euro 4 (starsze niż 18 lat). Motocykle będą wyłączone z tego zakazu.
Jak łatwo się domyślić, przepisy najmocniej dotkną osoby gorzej sytuowane, ale co najciekawsze – przepisy przyjęte przez warszawskich radnych są najostrzejsze w Europie. Żaden kraj na Starym Kontynencie (a kto wie czy nie na świecie) nie ma tak radykalnych wymagań dotyczących pojazdów uprawnionych do wjazdu na teren SCT.
Zostaw odpowiedź